Dot.: Matura 2011 - część IV
Ja nie idę, nie mam żadnego dobrego przyjaciela z kim mogłabym iść, a wiadomo z kimś z łapanki nie chce, tym bardziej, że na pewno nie bawiłabym się dobrze z nieznajomym (albo z osobą, którą krótko znam), czułabym się skrępowana. Po drugie będzie mało kamerzystów, więc na pewno nie zobaczę się na filmie gdyż nie leży w mojej naturze pchać się komuś przed kamerę, a tak to po co mi film z obcymi ludźmi czy "kawałkiem mnie". Po trzecie mam głupią klasę, żebyście widziały co oni robią z czołówką, najlepsze role mają "gwiazdy" [kilka "popularnych i fajnych" osób] a reszta będzie robić za popychadła. Miło. O wspólnej imprezie nie ma co marzyć, zapewne wszyscy się podzielą jak to bywa najczęściej. Po czwarte z sukienką, fryzjerem i innymi pierdołami wyjdzie z tysiąc złotych, co dla mnie to dużo jak na jedną noc i perspektywę tak "wystrzałowej" imprezy, że wolę dołożyć tę pieniądze na coś lepszego. Zresztą ja nie umiem kłamać a tu trzeba będzie robić cały czas dobrą minę do złej gry, jak się mawia. Byłam na półmetku w tamtym roku, więc wiem i nie chcę znowu tego powtarzać.
Na początku były kłótnie o kamerzystów, bo miał być jeden na całą szkołę i rodzice się mieszali, jest niedużo osób, które się w to angażują, a reszcie to brzydko mówiąc wisi.
Edytowane przez Flossy15
Czas edycji: 2010-11-13 o 14:58
|