Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - pomocy
Wątek: pomocy
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-11-15, 07:36   #2
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: pomocy

Cytat:
Napisane przez DzikaAfryka Pokaż wiadomość
Zostawił mnie chłopak. Byliśmy razem 5 lat, 4 i pół mieszkaliśmy razem. Mieliśmy plany małżeńskie, psa i kanapę na spółkę. Było nam dobrze razem. Kłopoty zaczęły się przy planowaniu wspólnej przyszłości – z początku sam namawiał mnie na ślub, później kiedy i ja na to przystałam zaczęliśmy marzyć.. Poróżniły nas różnice wyznaniowe i światopoglądowe(jestem liberałem i agnostyczką – on przeciwnie). Im bardziej ja wkręcałam się we wspólną przyszłość, tym bardziej on zaczął się oddalać. Im bardziej ja pragnęłam pojednania, tym bardziej on był nieprzejednany. Miłość zaślepiła mnie i nie zauważyłam, że go tracę. Jestem emocjonalna, bardzo wrażliwa i jednocześnie wybuchowa, mam serce na dłoni. Jego to zrażało, a im bardziej byłam nieszczęśliwa, tym bardziej ujawniały się te cechy, tym bardziej byłam zdesperowana żeby mnie zauważył. Potrafiłam w rozpaczy powiedzieć niemiłe słowa, wyzywać lecz nigdy nie było to celowe, zawsze przepraszałam. Zaczęło się psuć, on nie miał ochoty na seks prawie nigdy. Zawsze musiałam o to prosić. On nie miał nikogo, po prostu potrafił tłumić w sobie potrzeby. Kiedyś za mną szalał, później szala zaczęła gwałtownie przechylać się w drugą stronę i to ja zaczęłam szaleć za nim, zrobiłabym wszystko aby tylko naprawić ten związek, byłam tak strasznie przywiązana. Temat ślubu zrobił się śliski, teraz to ja nalegałam. Ale byłam pewna, że to TEN, że kocha. Bywało lepiej i gorzej, ale jego rodzice zaczęli nalegać abyśmy się wreszcie zdeklarowali. Nie podobały im się moje poglądy.
Po rozłące z powodu mojego wyjazdu za granicę on wyraźnie zatęsknił. Wróciłam odmieniona, znajomi mówili mi, że planuje oświadczyny. Któregoś razu zabrał mnie do jubilera. Nie mogłam uwierzyć. Nie kupiliśmy nic, miałam wtedy problemy z sercem, opuchnięte rece, ale wiele rzeczy nam się podobało. Już następnego dnia zaczęło się psuć. On uciekł do rodzinnego miasta na weekend, pił. Dzwoniłam, a on powiedział mi, że to nie ma sensu. Tej nocy chciałam ze soba skończyc, ale mialam jakas nadzieje, ze wszystko się jakos ułoży jeszcze i chciałam tego doczekać. Umówiliśmy się na rozmowę. Pojechałam, bez snu, bez jedzenia, słuchałam go i na wszystko się zgadzałam. Chciał przerwy, odpocząć, miał dość ciśnienia, ciągłych kłótni, mnie. Zgadziłam się i wyszłam. Dotarło do mnie później. Zaczełam histeryzować, przekonywać go, zgadzać się na wymagania jego rodziców, że mam się nawrócić. Pożniej dotarło do mnie jak bardzo się ośmieszam.. Wycofałam się z tego, on powiedział, że ma tego dość i zerwał kontakt. Ale wrócił do pracy i musieliśmy mieszkać razem, poprosiłam go aby się wyprowadził. Zajęło mu to miesiąc. Koszmarny miesiąc. Leżałam na podłodze wyjąc z bólu, on robił cos na komputerze, zabijała mnie jego obojętnośc. Sama nie wiem jak wtedy funkcjonowałam, jego obecność mimo wszystko była ukojeniem – w koncu był koło mnie. Mogłam czuć jego zapach, nosić jego koszulki. Kiedy się wyprowadził przez moment było lepiej, miałam mnóstwo zajec, nie mialam na nic czasu. Zrobiłam remont, wychodziłam z nowymi znajomymi. Pożniej nagle to wszystko mnie zmiażdżyło. Załamałam się. Płakałam od rana do nocy w toalecie w samochodzie przy zmywaniu naczyn, ale robiłam swoje. Teraz jest mi już wszystko jedno, płacze przy ludziach, zawalam robotę. Żałuje tego dnia, kiedy nie zdecydowałam się skonczyc ze sobą. Wiem, ze jestem uciazliwa, wszyscy chcieliby żebym się wziela w garsc i ułożyła sobie Zycie. Ale ja staczam się na dno. I nic nie mogę na to poradzic. Nie mam już siły. Każdy dzien jest gorszy od poprzedniego. Nie wiem jak się ratowac. Nie Spie, nie odpoczywam, nawet w snach nie mogę zapomniec. Jemu jest dobrze beze mnie, przynajmniej odnosze takie wrazenie. ja trace Zycie każdego dnia i jest go we mne co raz mniej, ale nie da się urzec z milości wiec trwam. Boli mnie każdy włos na moim ciele, każdy oddech, mam migreny od płaczu, ale każdego dnia wstaje i ide dalej. Nie wiem jak odzyskac radosc z zycia, z czasem jest tylko gorzej, boje się ze któregos dnia spowoduje wypadek i skrzywdze nie tylko siebie. Kocham tak bardzo ze nie mogę zyc. Nie rozumiem dlaczego to się stało. Pomocy.
generalnie chyba bez pomocy psychologa się nie obejdzie.
sama sobie nie pomozesz ani tym bardziej nikt ci nie pomoze internetowo.
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując