Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-11-20, 22:15   #9
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Wiesz, ja myślę, że przekładanie przekładaniu nie równe.

Ja też zawsze wszystko robię na ostatnią chwilę (przykład - magisterka: zabrałam się za nią jak już czułam nóż na gardle, 2-3 tygodnie przed ostatecznym terminem oddania. Egzaminy: nigdy nie zdarzyło mi się uczyć szybciej niż w wieczór poprzedzający..). Jednak z reguły ze wszystkim się wyrabiam, a zbliżający się termin daje mi niezłego kopa. Zauważyłam, że pracuję zdecydowanie lepiej, wydajniej, efektywniej i szybciej gdy czuję presję.
Natomiast jedna z moich dobrych koleżanek ma tak jak Ty ze swoją pracą magisterską: licencjat kończy chyba od trzech lat (nie dziwię się, że promotor już dawno ją olał i przestał się odzywać), teraz magisterki (drugi kierunek) też nie oddała, nie obroniła się, mówi, że obroni się w marcu (tylko szczerze mówiąc, znając ją, zupełnie w to nie wierzę, skoro były już ze trzy terminy, a ona w żadnym się nie obroniła ), zrobiła praktyki (w sumie ledwo, ledwo), po praktykach należało spotkać się z jednym z wykładowców i oficjalnie pokazać notatki, odpowiedzieć na kilka pytań, po prostu - zaliczyć praktyki od oficjalnej strony. Było to dwa lata temu, ona dalej tego nie zrobiła (i chyba już nie zrobi, wykładowca dał jej czas do października zdaje się, a wystarczyłyby dwa dni pracy po kilka godzin i miałaby to z głowy).

Widzisz - jeżeli należysz do tej samej grupy 'przekładaczy' co ja, to to właściwie nie jest wada, bo tak czy siak wyrabiasz się na czas, nie olewasz swoich obowiązków, jedynie potrzebujesz w pewien sposób presji, motywacji, by coś ukończyć. Ja nawet to w sobie lubię, bo wiem, że potrafię zrobić coś dużo szybciej niż inni, a i tak często uzyskuję lepsze wyniki. Jeżeli jednak masz jak moja koleżanka.. to trzeba nad tym popracować, bo to nie jest zwykłe zwlekanie, a po prostu zawalanie swojego życia.

Ja mam dwie-trzy metody na zmuszanie się do pracy:

1. pomyśleć sobie, że tyle już straciłaś czasu / lat, cokolwiek, że szkoda się teraz poddać - np. z magisterką - jak się nie obronisz, znaczy to, że straciłaś te pięć lat ze swojego życia, kiedy studiowałaś. Pomyśl ile to jest czasu, wysiłku, jeżeli chodzi o te wszystkie zajęcia i egzaminy, które miałaś. Napisanie pracy i obrona w porównaniu do tych pięciu lat to czysta formalność.

2. "zrobię to i to, i będę mieć z głowy" - zawsze staram się podzielić sobie pracę na etapy, np. jak pisałam magisterkę, to w pierwszej kolejności przygotowywałam szczegółowy plan odnośnie zagadnień z jakich ma się składać moja praca i mówiłam sobie: dzisiaj nie odejdę od kompa dopóki nie napiszę 10 stron / nie opiszę x, y i z.. Przecież zdajesz sobie sprawę, że tak czy siak musisz to zrobić (ok, nie musisz, ale wtedy pkt 1, szkoda całego tego czasu).

3. "A inni jakoś dają radę". Szczerze - jak ktoś nie potrafi zebrać się w sobie i ukończyć jakiejś ważnej rzeczy, to to jest po prostu żałosne, jakby nie miał kontroli nad własnym życiem. Przynajmniej ja to tak odbieram. Ja, mimo przekładania wszystkiego, wiem, że dam radę, że potrafię się spiąć i zrobić coś dobrze nawet na tę ostatnią chwilę. Chcesz, żeby inni Cię postrzegali jako nieudacznika, kogoś kto nie potrafi niczego doprowadzić do końca? Wątpię. Twoi koledzy i koleżanki pewnie już w większości mają prace napisane, są po obronie.. Skoro oni mogli, to i Ty możesz - tak też możesz się motywować.
__________________
"La curiosidad mató al gato."
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Nie kupuję nowych zanim nie zużyję starych ]
[ Biegam ] 10 - 15 - 20 - hM - 30 - M

Edytowane przez v-x-n
Czas edycji: 2010-11-20 o 22:19
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora