[Linusiaczek]

Chatul, to w większości się zgadzamy
Co do futer to nie miałam nigdy i w ogóle nie widzę potrzeby, żeby mieć. Po co to komu?
Co do mięsa to niestety należę do osób, które ze względów zdrowotnych muszą je jeść. Wybaczcie proszę, jeśli nie podam na ogólnym szczegółów, ale jest to sprawdzone, potwierdzone i nie wyssane z palca. Dlatego jak ktoś mnie z góry próbuje atakować za to (a zdarzyło mi się, że mnie ktoś próbował "ściąć" jak próbowałam im podsunąć kosmetyki nietestowane na zwierzakach), to mnie od razu porządnie trzęsie. No bo jakim prawem ktoś, kto nie kiwnął palcem w stronę ekologii, mówi mi, że robię za mało, żeby ich próbować przekonać i to na głupiej zasadzie "odbicia piłeczki", bo przecież nie logicznego argumentu?

A Panią K. Rusin i tak szanuję za to, że chociaż wpadła na pomysł promowania takich kosmetyków, nawet jeśli miała przy tym pewne wpadki :P

Co do niejedzenia mięsa vs. niekupowania kosmetyków cruelty-free to podniosłam tutaj ten argument, bo zdarzyło mi się rozmawiać z paroma wizażankami, które przeczytały nasz wątek od deski do deski, ale nie odważyły się nigdy odezwać, bo jedzą mięso i czasami zdarzy im się kupić coś testowanego (np puszkę coli albo jakiś środek czyszczący). No to zawsze staram się wytłumaczyć ludziom, że przecież nie dzielimy świata na "dobrych" obrońców praw zwierząt i tych "złych".

Ogólnie to przecież wiesz, że Cię popieram całym sercem w Twoich zmaganiach