[Ivvonka]

Jestem w trakcie lektury "Czastek elementarnych" Michela Houellebecqa i przyznam, ze dawno nie czytalam tak dobrej ksiazki. Ciezko sie nie zgodzic z Houellebecqiem - nasz wspolczesny swiat jest dokladnie takim, jakim go opisuje.

Pozwole przytoczyc pewien fragment, ktory najbardziej mi sie spodobal:

"[...] kobiety sa istotami zdecydowanie lepszymi niz mezczyzni. Sa bardziej sklonne do pieszczot, bardziej kochajace, bardziej wyrozumiale i lagodniejsze; mniej je pociaga przemoc, egoizm, chec potwierdzenia swojego "ja", okrucienstwo. Poza tym sa rozsadniejsze, inteligentniejsze i pracowitsze.

[...] do czego wlasciwie sluza mezczyzni? Mozliwe, ze w poprzednich epokach, gdy w naturze tak licznie wystepowaly niedzwiedzie, meskosc mogla odgrywac jakas specyficzna i niezastapiona role; lecz juz od kilku wiekow mezczyzni wyraznie do niczego nie sluzyli. Czasami oszukiwali nude, grywajac w tenisa, co jeszcze nie bylo takie niebezpieczne; czasami uwazali za stosowne "przyspieszac bieg historii", to znaczy, najczesciej wywolywac rewolucje i prowadzic wojny. Nie mowiac juz o absurdalnych cierpieniach, jakie za soba pociagaja, rewolucje i wojny niszczyly to, co z przeszlosci zostawalo najlepszego, zmuszajac ludzi, aby za kazdym razem zmiatali "przeszlosci slad" pod kolejna zabudowe. Ewolucja rodzaju ludzkiego, nieprzebiegajaca wsktek tegp w naturalnym rytmie stopniowego postepu, przybierala chaotyczny, niezborny, nieregularny i pelen agresji charakter. Za to wszystko bezposrednio i wylacznie odpowiedzialni byli (biorac pod uwage zamilowanie do ryzyka i hazardu, iscie groteskowa proznosc, nieodpowiedzialnosc, wrodzona im przemoc) mezczyzni. Swiat zlozony z kobiet bylby lepszy z kazdego punktu widzenia nieskonczenie doskonalszy; ewoluowalby moze wolniej, ale regularniej, bez cofania sie i bez destrukcyjnego podawania ciagle wszystkiego w watpliwosc, i osiagnalby stopniowo stan powszechnego szczescia."

A co Wy, drogie Wizazanki, o nim myslicie?