Bo sama pewnie nigdy nie jadła co
Ja lubię wołowinkę od czasu doc zasu...zrazika...albo takie roztłucozne dlikatnie mniami
A za kaczką nie przepadam w sumie...ale poruszałyście tu temat...Gronia nie czytaj

Królików.
U mnei jak byłam młodsza babcia często na rynku kupowała i tak jakoś w tym roku tez chyba był królik...jadłam go myśląc o Groni

ale ma pyszne, takie delikatne mięsko
Ja tam sie w sumie nie wypowiadam...bo nie ja odpowiadam za główne zakupy u mnie w domu. Jajka niby mamy ze wsi, ale i tak 3

a ile razy poruszałam temat jajek, to usłyszałam od mojej babci (wychowanej na wsi

), że taka kura z podwórka to nie wiadomo co je...
Tak mój dziadek stał w kolejce w realu

a w ciągu roku normalnie z łowiska pod Bydzia kupują ryby często <w sensie czy karp, czy karasie jakieś>, no ale przecież dobył 3 sztuki za pół ceny, tyyyyyyyle zaoszczędził

Się nie wtrącam, bo i tak nie przepowiem...
Mnie tylko trochę drażni ten szum wokół karpi też...tzn jasne dobrze, ze mówią, bo zwłaszcza przed wigilią mają ciężki żywot...ale ludzie nagle żałują karpi <nie mówię o Was>, że jak można jeśc tą biedną rybę, a w ciągu roku pewnie niejedną pange wciągnęli, które są masowo produkowane <tak bo toć nie hodowane

> w chinach
Jusia pisała o modzie, nie o świadomości...i się ku temu zbliżę...bo fajnie jest pokrzyczeć a często od tych największych krzykaczu nic za tym nie idzie
