[morska fala]

Napisane przez la'Mbria

Kobity, wy się nie dziwujcie...rodzice tacy lightowi, że pewnikiem tato dyszkę albo i dwie na gumki wyłoży dla zabezpieczenia swej pociechy przeciw niechcianej ciąży, a mama zrobi szybki wykładzik o tym jak robić fellatio- w ramach przyśpieszonej edukacji sexualnej przed przyjazdem niewiadomego kolegi..wszak moze chłopak chcieć spać razem z Autorką, a rodzice lightowi, to co się mają opierać...

Popłynęłaś, ku uciesze wielu forumowiczek jak widzę. Nie muszę mieć własnych dzieci, żeby wiedzieć, że czasami lepiej zgodzić się na coś wbrew sobie. Może mama autorki też tak pomyślała - zna przecież autorkę lepiej od nas, stwierdziła, że skoro chłopak już jest w drodze, to czy się zgodzi, czy nie to i tak przyjedzie i wolała mieć sytuację na oku u siebie w domu, a nie żeby córka gdzieś przepadła z tym kolesiem (i kto wie może autorce szykuje się awantura po wyjeździe chłopaka, bo mama nie chciała robić zadymy pięć minut przed przyjazdem). I nie było mowy o tym, że będą spać u niej w domu w jednym łóżku! Zatem nie trzeba od razu wyjeżdżać z takimi opisami a przy tym obrażać czyichś rodziców, przykre.

Co do autorki - przesadziłaś z informowaniem mamy o przyjeździe, gdy chłopak jest już w drodze. Takie rzeczy ustala się dużo wcześniej i przede wszystkim się nie informuje, tylko pyta, czy w ogóle można kogoś zaprosić na kilka dni i daje się czas rodzicom do namysłu i na zadanie ewentualnych pytań. Takim zachowaniem pokazujesz rodzicom, że jesteś nieodpowiedzialna.

Widzę, że wiele osób się oburzyło, że jak to chłopak poznany w internecie, przyjeżdża na kilka dni. Mnie to jakoś nie dziwi, różnie się ludzie poznają. A z tym okradaniem to mnie rozwaliło - przecież wiele razy słyszałam o imprezach, gdzie znajomi zapraszali znajomych w efekcie czego, gospodarz znał tylko 50% albo i mniej ludzi. Albo jak się zaprasza w miarę nowopoznane osoby do domu. To gdzie jest ta granica, gdzie można kogoś zaprosić do siebie i czym ją się mierzy - ilością poznanych informacji o niej, długością znajomości? Prawda jest taka, że zależy na kogo się trafi - osoba "bliska" może Cię tak oszukiwać i nie być kimś za kogo się podaje, natomiast osoba "obca" może być w stosunku do Ciebie bardzo szczera i mieć czyste intencje (i na odwrót). Zależy na kogo się trafi, sama znam kilka internetowych par, które są szczęśliwe, nikt nikogo nie zabił, nie oszukał, nie znęcał się, nie okradł... Zatem nie przesądzajmy, bo nie znamy tego faceta i jakby nie było autorka zna go lepiej (wie skąd jest, zna pewnie jego adres, wie jak wygląda, do jakiej szkoły chodzi etc.), więc nie można powiedzieć jak już kilka razy padło "Ty go w ogóle nie znasz". A jak będzie naprawdę to zawsze wychodzi dopiero "w praniu" czy to ze związkami internetowymi, czy parami które poznały się w realu (polecam lekturę wątku "Numery wywinięte przez facetów" czy jakoś tak, mężczyźni są do wielu rzeczy zdolni i nie wszyscy w tym wątku wzięli się z Internetu ). A ten termin do niedzieli myślę, że jest umowny - jak będą widzieć, że nic z tego nie będzie to się szybciej pożegnają.

Autorko drugą rzeczą, która jest dziwna (obok Twojego niedojrzałego zachowania - o czym pisałam wyżej) jest fakt (i ktoś tu już wcześniej zauważył), że twierdzisz, że chłopak wiedział, że Twoi rodzice nic nie wiedzą o jego przyjeździe, a mimo to zdecydował się pojawić. Uważam, że zrobił niezbyt mądrze, mógł poczekać, aż sytuacja będzie wyjaśniona i zgoda rodziców zdobyta, a tak ryzykuje, że na samym wstępie będzie miał status "nieproszonego gościa" i rodzice będą mieli do niego awersję, przez co atmosfera będzie nietęga. Jedynym wytłumaczeniem jakie znajduję, jest fakt, że może tak się nie może doczekać spotkania z Tobą, że Twoi rodzice mu nie straszni

Życzę Wam mimo tych niedociągnięć organizacyjnych z Waszej strony życzę Wam wszystkiego dobrego, a na drugi raz więcej odpowiedzialności i pomyślunku