Napisane przez wontrubka
Opiszę swój przykład, bo już nie wiem czy to ja wariuję i wymagam niewiadomo co, czy z moim TŻ jest coś nie tak, a może po prostu... nie pasujemy do siebie?
Ja - rozrywkowa, optymistka, emocjonalna (dużo śmiechu, ale też dużo łez i gwałtownych reakcji :P ), zaangażowana, wie co by chciała robić w życiu, ale nie wie jak to osiągnąć :P , trochę "niedorosła"
TŻ - poważny, ogarnięty, "prosty", poukładany, ale też impulsywny i nie znoszący krytyki, zaangażowany (ale więcej mówi niż robi), ma plany na życie i do nich konsekwentnie dąży, dorosły aż za bardzo
Jesteśmy razem rok i coraz bardziej się nawzajem denerwujemy. On się zachowuje jak starzec, człowiek który wszystko już widział, osiągnął, nie jest towarzyski, na imprezach się spina, przy okazji myśli stereotypowo o kobietach (ma być damą, nie sięgać po alkohol i ubierać się skromnie a jednocześnie ma prać, gotować, sprzątać i bawić dzieci, bo on się na tym "nie zna" i woli "męskie aktywności"). Sprawia mi mało niespodzianek, owszem sporo pracuje, ale wydaje mi się, że nie jest gotowy na poświęcenia, nie chce mu się myśleć jak mnie pozytywnie zaskoczyć... Może to szczeniackie ale kobieta lubi czuć się potrzebna i WIDZIEĆ a nie tylko wiedziec, że mężczyźnie na niej zależy...
Z jednej strony jest dobry człowiekiem, czuję się z nim bezpieczna, podoba mi się także fizycznie i mogę mu ufać. Ale z drugiej strony mam wrażenie, że mnie nie rozumie, czuję się przy nim niedojrzała, infantylna, niepoważna i "bez klasy"... Dodam że jest ode mnie tylko o rok starszy... oboje jesteśmy "na mecie" studiów.
Założyłam ten temat, nawet nie w celu zapytania "co robić konkretnie"... ale chciałabym otworzyć taką dyskusję, co tak naprawdę jest ważne w związku, na co przymknąć oko, co zaakceptować a co nie, co jest tylko naszym babskim egoistycznym kaprysem, a bez czego tak naprawdę faktycznie nie jesteśmy w stanie się obejść... Ciekawi mnie takze, jak jest u Was...
pozdrawiam
|