Napisane przez Narrhien
Zaufanie zaufaniem, ale życie naprawdę potrafi się toczyć różnymi torami. W tej chwili myślę, że świetnie znam swojego TŻ, że znam go na wylot. Mam dostęp do wszelkich informacji, jakich zapragnę, on tak samo z mojej strony... tylko kurde, co ja, pierwsza będę co to jest przekonana, że zna faceta na wylot?
Poza tym w życiu dzieją się naprawdę różne rzeczy, na które możemy nie mieć wpływu. Ludzie się zmieniają pod wpływem różnych wydarzeń. Nigdy nie poznamy drugiego człowieka w 100 procentach, jak również ten człowiek nie pozna nas. No i tym bardziej nie możemy przewidzieć, jak życie się potoczy.
Pewnie ktos mnie zaraz okrzyczy za porównanie, ale kurcze - to tak z ubezpieczeniem na zycie. Przecież ubezpieczając się wcale nie zakładamy, że spadniemy ze schodów i złamiemy nogę, że poślizgniemy się i stłuczemy biodro, że przechodząc przez ulicę potrąci nas samochód. To, że ktoś się ubezpiecza nie jest dowodem na to, że od razu przewiduje czarne scenariusze i jest pesymistą.
Umowa przedślubna co prawda nie jest tym samym, ale jednak są pewne podobieństwa. Jest "na wszelki wypadek". I należy o tym również w życiu pomyśleć. Ja nie mówię, że osoba, która nie podpisze intercyzy jest głupia i lekkomyślna, nie - nie tylko intercyza (i tak naprawdę nie do końca ona sama) może pomóc w przyszłości, niektórzy mają inne sposoby, niektórzy po prostu zdają się na własne możliwości i siły. To nie jest złe. Podpisanie też nie jest złe.
Natomiast głupotą jest sądzenie, że zawsze w życiu bedzie dobrze, wszystko się uda, nic złego mi się nie wydarzy, ja jestem wyjątkiem, mnie się powiedzie na 100%. Należy przewidywać. Nie zakładać z góry, ale brać pod uwagę, ze nawet największemu szczęściarzowi noga może się podwinąć.
O.
|