Niestety wiem o czym piszesz

Nie wiem, co Ci podpowiedzieć, bo nie mam złotego środka. Sama bym chciała taki mieć. Ja się już na tyle przyzwyczaiłam, tzn. przyjęłam to za normę, żeby nie zwariować. Wiem, że u Was tak nie było i ciężko Ci

Hmm... wiesz co, mam coś. I nie chodzi tu o coś, dzięki czemu nagle odzyskasz siły. Mnie teraz pomaga "zabawa" w szycie czy dzierganie. Dla mnie zawsze było to mega odprężające i wyciszające takie dłubanie. Zamierzam też zamówić sobie filc i coś biżuteryjnego kombinować. Nie chodzi tu o to, żebyś szyła, ale może rób coś co Cię pasjonuje, wciąga... Wierz mi, da się radę wszystko pogodzić
Dla mnie to też taka odskocznia, nawet przy dziecku, żeby nie zwariować i
żeby demon mnie nie złapał
---
Matko padam

Poszliśmy do pani dr, która była mega zajęta i bardzo się spieszyła. Byliśmy w gabinecie minutę, może dwie. Przyłożyła stetoskop dwa razy (przez ubranko

) i szybko orzekła, że jest ok. Maciul wychodzi z przeziębienia

Kazała podawać dalej, to co podaję. I tyle.
Jak czekaliśmy w kolejce Maciuś przyczepił się do jednego Gościa, że tata i tata. Bidulek, aż się rozpłakał, jak ten nie wykazywał zainteresowania. Chciałam dać Małemu deser, żeby Go odciągnąć, ale stłukł go

Niestety nowy tatuś nawet nie pomógł
Wróciłam do domu, dałam zupę Maciulowi, a tu sąsiadka wpada, że Ksiądz będzie chodził. U mnie sajgon, więc dawaj za sprzątanie. Ta wizyta też nie trwałą dłużej niż dwie minuty

Maciek na drugie danie najadł się ziemi z kwiatów

Później ściągnął bieżnik z wodą święconą i resztą akcesoriów. Na szczęście nic się nie stłukło.
Dopiero usiadłam
No i piąteczki u nas w natarciu, bo od trzech dni ślinotok, aż miło

To teraz się zacznie hard core
