2011-01-13, 21:01
|
#559
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Frankfurt am Main
Wiadomości: 6 541
|
Dot.: Eye-linery!
Żelowy Inglot- kupilam go w czasach gdy malowanie kresek było dla mnie czymś nieslychanie trudnym, zanim sie go dobrze nauczyłam używać to zgęstniał... Bardzo czarna czerń (masło maślane ) bardzo trwały wręcz ciężki do zmycia, na moich powiekach przetrzymywał wszystko. Rozcieńczałam go Duralinem.
L'oreal Carbon Gloss jeden z najfajniejszych eyelinerów w kałamarzu jaki miałam, świetna końcówka, łatwy w użyciu. Szczególnie polecam początkującym.
My Secret- granat z brokatem- podczas zasychania na powiece strasznie szczypie, czasami używam go jeszcze na czarny liner.
Essence w pisaku- porażka. Tuszu w końcówce wystarczało na namalowanie 1 kreski i trzeba było poczekać, aż znowu naciągnie kolor.... strata czasu i nerwów
Maybelline w pisaku (taki różowy)- jeszcze gorszy od Essence, w znaczeniu zarzucam mu to samo, tyle że sam produkt jest droższy więc człowiek się bardziej wkurza.
Essence w pisaku z return to paradise- mam turkus i brąz- o niebo lepszy niż ten ze stałej kolekcji, ilość tuszu wystarczająca, fajna końcówka. Turkus mi farbuje skóre- po demakijażu dalej mam kreskę, tyle że bledszą , ale płyn micelarny sobie z tym radzi
ELF-moja nowa miłość. Czarny jest jak masełko, kremowy, trwaly, łatwy w użyciu, aż chce się kreski malować.
Ostatnio kupilam granatowy, ale jeszcze go nie używałam.
Joko Virtual color eyeliner- mam turkusowy 02, jest już dość stary a nic złego się z nim nie dzieje. Chwalę sobie
|
|
|