2011-01-14, 14:53
|
#44
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 265
|
Dot.: wywołanie porodu..Wasze doświadczenia?
Cytat:
Napisane przez potoczanka
Zaczynam się stresować jak to wszystko czytam ...
Termin porodu miałam na 04 stycznia. W tym dniu też byłam na kontrolnej wizycie u mojego lekarza. Dostałam zwolnienie lekarskie do 11 stycznia i skierowanie do szpitala gdybym do 11 nie urodziła. Mój synuś nie pchał się na świat, więc mąż zawiózł mnie do szpitala. Zrobiono mi KTG i 'przemiła' pani doktor powiedziała mi że mam liczyć ruchy dziecka (ma ich być minimum 10 dziennie) i zgłosić się do szpitala po 3 dniach (wychodzi na to że jutro). Podzieliłam się również moim spostrzeżeniem, że skończyło mi się zwolnienie, więc poinformowano mnie że takowego nie otrzymam bo przyjęta do szpitala nie jestem.
Podreptałam do mojego ginekologa, a pani położna która do niego wpuszcza powiedziała że doktor zwolnienia mi nie wystawi, bo on wypisał skierowanie do szpitala i na tym jego rola się kończy, a nie weźmie odpowiedzialności jeżeli w międzyczasie coś stanie się dziecku. No i mam wypisać urlop wypoczynkowy albo rozpocząć urlop macierzyński. Szlag mnie trafił, bo ciułałam wszystkie wolne dni, żeby móc posiedzieć jak najdłużej z dzieckiem kiedy skończę macierzyński a tutaj taka niespodzianka.
Jutro idę ponownie na badania i zaczynam się stresować. Wątpię żeby przyjęli mnie na oddział (zwłaszcza że ostatnia opinia położnej była taka że ni przyjęli mnie na oddział bo nigdy nie mają miejsc - a to z tego względu że szpital jest rozchwytywany bardziej niż te inne w mieście ze względu na warunki). Z drugiej strony zastanawiam się ile czasu można czekać na to, aż maluszek sam spróbuje wyjść? Po Waszych komentarzach i opiniach w internecie widzę, że wywoływanie porodu powoduje więcej bólu, zmartwień i stresów.
|
niestety, ale przeważnie ginekolodzy dają zwolnienie do wyliczonego dnia porodu a nie faktycznego też mnie to spotkało. Rozpoczęłam urlop macierzyński 20 kwietnia a urodziłam 28. Podobno 2 tygodnie można przenosić, w moim przypadku było tak, że niby coś się w nocy ruszyło i pojechałam na izbę przyjęć, tyle że do rana wszystko mi przeszło. Rano był obchód, jeden lekarz mnie nawet "opierniczył", że z czymś takim to się do szpitala nie przyjeżdża, natomiast ordynator kazał m i zrobić usg zbadał i zadecydował o wywoływaniu porodu. Pocieszę Cię, że wywoływanie nie jest takie straszne. o 11.25 podłączyli mi oxy a o 15.45 już było po wszystkim Z czego wiadomo, że nie od razu zaczęło boleć jakoś specjalnie mocno, o 13 jeszcze normalnie rozmawiałam przez telefon z mamą. Trzymam kciuki za Ciebie Powodzenia!
__________________
Live long and prosper
|
|
|