Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Kawałek za końcem świata
Wiadomości: 1 296
|
Karaluszek - tym razem decu
Tytułem wstępu...
Miałam bardzo ambitny plan nie zakładać swojego wątku na tym podforum. Moimi pasjami są przede wszystkim robienie biżuterii oraz kartek okolicznościowych, więc mam już swoje wątki tam (linki w podpisie) Jednak, jako że tworzę te różne rzeczy przede wszystkim dla siebie (no dobra, kartki rozdaję ), od czasu do czasu, w miarę potrzeb i natchnienia, robię coś w najróżniejszych innych technikach, i wszystko to hurtem pokazuję już nie na forum tylko na moim blogu, i również z tego powodu nie chciałam "dublować" wszystkich wpisów. Decoupage nie jest więc "najmojszą" techniką, początkowo zajęłam się nią z potrzeby przerobienia kilku rzeczy (szczegóły za chwilę), obecnie traktuję ją jako odskocznię od "moich" technik, kiedy wena ucieka gdzieś w nieznane albo obowiązki nie pozwalają zagłębić się w jakiś planowany projekt. W moim przypadku decu jest bardziej rzemiosłem niż sztuką, wykorzystuję gotowe motywy, zazwyczaj nie malując czy cieniując za dużo, dlatego właśnie pozwala mi się to zrelaksować.
Jednak jak widać wątek zakładam, ponieważ podoba mi się atmosfera u Was i chcę trochę poznać osoby które tu piszą, liczę także na jakieś podpowiedzi, co mogę w swoim warsztacie podciągnąć. Tym bardziej że co i rusz zadaję jakieś pytania na poszczególnych wątkach tutaj Nie zamierzam nawet dorównać Artystkom które pokazują tu swoje prace - z powodów, o których pisałam wyżej - ale skoro już coś robię, zawsze mogę to robić lepiej, tym bardziej że coraz bardziej się w tą technikę wciągam, i coraz częściej robię coś z projektu a nie tylko dla relaksu
Moja przygoda z decoupage'm zaczęła się całkiem niespodziewanie, kiedy to zadzwoniła moja mama i zachciała, żeby zdekupażować jej szafkę kuchenną, dokładnie jakiś tam nie pasujący kolorystycznie bok tego mebla. Na nic zdało się tłumaczenie że nigdy tego nie robiłam itd (jedynie podczytywałam trochę w internecie, po cichu zbierałam serwetki z myślą "kiedyś spróbuję" i nawet z gór przywiozłam sobie malusie drewienko do ozdobienia), dostałam do obejrzenia deseczkę cudnie zdekupażowaną przez moją ciocię, a do ręki pędzel, farbę, lakier i serwetki i musiałam coś z tym zrobić
Przezornie zaczęłam od "zepsucia" sprowadzonego z gór drewienka i jakichś jeszcze rzeczy podsuniętych przez rodziców, czemu sprzyjało nakładanie i wysychanie farby na rzeczonej szafce.
Na zdjęciach, w kolejności mniej więcej chronologicznej:
Moja łopatka właśnie z gór przytachana
Miseczka i łopatka rodziców
Szafka
Pudełko, machnięte z rozpędu
Do tego była jeszcze butelka o której się produkowałam w którymś wątku, ale nie ma zdjęcia, bo została ciśnięta w kąt zanim ktokolwiek ją złapał
Nowsze prace, których się już trochę namnożyło, będę wrzucać w kolejnych postach (pewnie w kolejne dni, nie wiem ile dam radę dzisiaj) tak samo partiami jak je robiłam - nie mogę niestety nigdzie się na stałe rozłożyć z warsztatem i tak jakoś to wychodzi
Edytowane przez maly_karaluszek
Czas edycji: 2011-01-19 o 21:44
|