Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Samotne Mamusie-zapraszam
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-01-24, 13:14   #4733
madzek
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1
Dot.: Samotne Mamusie ... ?? ...

witam serdecznie też jestem samotną mamą. Moja sytuacja jest pokręcona i nie wiem jak z niej wybrnąć.
Zaszłam w ciążę 2 miesiące po skończeniu 17 lat, (poszłam rok wcześniej do szkoły więc byłam w klasie maturalnej) niektórzy krytykowali, niektórzy pocieszali... w ojcu dziecka zakochana byłam po uszy (pierwsza miłość), długo nie mogłam zaakceptować wiadomości o ciąży, szczególnie że z nim układało mi się gorzej niż kiedykolwiek, zaczęły się awantury i kłótnie, jedna za drugą. Kiedy doszło do szarpania, (byłam wtedy w 4 msc ciąży) zakończyłam nasze kontakty. Wtedy mi ta "miłość" szybko przeszła. Przez dalszy czas ciąży pomagali mi rodzice, z resztą nadal tak jest, nie wiem co bym bez nich zrobiła. Miesiąc po urodzeniu synka skończyłam 18 lat. Ojciec go uznał, ale chciałam żeby nazwisko miał moje i tak się stało. Nie wiem czy to była dobra decyzja, ale wtedy tak uważałam. Myślałam ze już nic z tego nie wyjdzie, ale przed świętami 1,5 miesiąca było lepiej, narobił mi nadziei, a po Nowym Roku wszystko mu się odmieniło,znowu tylko kłótnie, wypominanie.
Odbyłam niedawno nawet rozmowe z jego mamusią, ogólnie wszystkiemu jestem ja winna, nawet w ciąże zaszłam tylko i wyłącznie ze swojej winy bo nie brałam tabletek antykoncepcyjnych, sama mu się wepchałam w ramiona, a on biedny co miał zrobić.
Rodzice namawiają mnie żebym dała mu kolejną szansę, ze względu na dziecko, ale ja z jednej strony już jestem za bardzo tym wszystkim zmęczona, a z drugiej nie chce byc do końca życia sama(tego się boję, że może naprawdę nie da się ze mną wytrzymać). Nie wiem jaką decyzję podjąć. W sumie, kiedy on się nie odzywa to jest mi lżej, a on nie oczekuje ode mnie szansy tylko żebym ja się zmieniła. Do dziecka przyjeżdża raz na tydzień, na 3 godziny. Ostatnio przy okazji kłótni powiedziałam mu że podjęłam decyzje, wolę być sama, a on mi że całe życie nie będzie tak jeździł do syna, że on jest nianią jak przyjedzie (nie łaska przewinąć własne dziecko), chce płacić alimenty, ale jakoś nie może się do tego zabrać. Chce też zabierać do siebie Bartunia bo już nie moze na mnie patrzeć niby, ale ja nie bardzo chce się na to zgodzić, bo on nie zna tamtego otoczenia, ludzi, ojca ledwo kojarzy. A i jeszcze mówi że jest mu ciężko, a ja muszę wychowywać dziecko, studiować, a jemu nawet do pracy nie chce się pójść. Jest zmienny jak chorągiewka na wietrze, dłużej już chyba nie wytrzymam tej chorej sytuacji. Jedyne co mi przynosi radość to uśmiech mojego dzieciątka Co o tym wszystkim myślicie??
madzek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując