Napisane przez witchwq
a ja mam pytanie (moze soulone zna odpowiedz, albo ktos inny) czy paraliz senny moze wywolac zludzenie, ze sie czlowiek sam uszczypnal? chodzi o to, ze widzialam kiedys zjawe, myslalam, ze to sen, wiec sie uszczypnelam, ale ona nadal tam byla....
generealnie od zawsze lubilam zjawiska paranoramlne i nawet w tamtej chwili, gdy ta zjawe widzialam, wyrzucalam sobie w myslach, ze jestem zbyt strachliwa, zeby jej cos powiedziec, zapytac o cokolwiek... wolalam sie wlasnie uszczypnac, (po czym zjawa nie zniknela), a potem zarzucic sobie koldre na glowe (czego nigdy nie robie, bo pod kolda sie po prostu dusze, wiec w sumie wytrzymalam kilka sekund)... zjawa nadal tam byla.
i to na bank byla zjawa. zreszta pisalam juz o tym wczesniej w tym watku - akurat o tym przypadku. po prostu zastanawiam sie na ile mogly to byc "zabawy" mojego umyslu w czasie "polsnu" a na ile mogla to jednak byc prawda - znaczy na prawde widzialam, na prawde sie uczszypnelam, na prawde narzucialm koldre na glowe...
to dotyczy rowniez wypadkow z ostatniego roku... czy naprawde obudzilo mnie pukanie do drzwi sypialni i kogo wtedy zaprosilam, skoro nie byly to moje dzieci? czy naprawde slyszalam "szpitalny krok" - szuranie kapciami, wleczenie za soba kropowki (takie bylo moje pierwsze skojarzenie - ze moja babcia jest w szpitalu, chociaz z moich wiadomosci wynikalo, ze ma sie dobrze i jest w domu). dzien pozniej okazalo sie, ze nasz dobry znajomy chcial popelnic samobojstwo i tylko dlatego ze akurat ktos wrocil do domu wczesniej - przerzyl. czy to jego noc wczesniej slyszalam, czy po prostu teraz tak sobie tlumacze?
a jesli jego wtedy slyszalam, to dlaczego nic nie u mnie w domu nie stalo, gdy zmarla moja ostatnia babcia, z ktora bylam dosc mocno zwiazana emocjonalnie? czy to nie bylo zbyt mocno, czy zbyt dlugo sie z nia nie widzialam, nie rozmawialam.... czy wiez sie rozwiala...
jak to wyjasnic? ponoc takie sprawy zdarzaja sie czlowiekowi przynajmniej raz w zyciu... ale mnie sie zdarzaja dosc czesto i chcialabym znalesc wyjasnienie... nie lubie byc "kassandra" - a jestem... nawet w tym miesiacu... wiele przykrosci nas spotkalo, a ja mialam zle sny i mowie TZ, ze to jeszcze nie koniec przykrosci... nie uwierzyl... doslownie 2 dni pozniej auto nam zdechlo na amen... na serio chce zeby ta zla passa sie skonczyla, bo juz dluzej nie wytrzymamy... ile zlego moze spotkac czlowieka w jeden miesiac? i co przyniesie caly rok, skoro styczen jest tak tragiczny?
|