To może i ja dorzucę swoje doświadczenia, nieco nietypowe
Orgazm z partnerem miałam tylko raz i był to, o dziwo, właśnie orgazm pochwowy. Co więcej dopadł mnie w zadziwiającej sytuacji. Pozycja na misjonarza, ochota na seks taka sobie, moja namiętność niebezpiecznie krąży w około wartości zerowych, wręcz leżę sobie i daję działać jemu. Młoda jeszcze byłam, mój ówczesny partner też miał około 17 lat, czyli temperament jak młody buhaj na wiosnę, zaślepiony możliwością "wyżycia się", nie przeszkadza mu brak zaangażowania. Nie myślę o niczym, nie podniecam się, rozwaliłam się wygodnie na łóżku. Nastrój określany przez współczesną młodzież jako "mam wy***ane".
I nagle! jak mnie orgazm nie strzeli! Z wrażenia zrzuciłam faceta z siebie, aż popisowym łukiem spadł na podłogę. Orgazm był krótki, bo przerwany moim nagłym zrywem, ale faktem jest, że był.
Orgazm łechtaczkowy to inna bajka. Mastrubować się lubię, robię to chyba od 15 roku życia, prysznic jest moim najlepszym przyjacielem

. Wywołanie u siebie orgazmu łechtaczkowego zajmuje mi obecnie jakieś 10-15 minut. Za to z partnerem - fiasko. Szczerze mówiąc nie trafiłam jeszcze na faceta, który potrafiłby mnie pobudzić np. miłością oralną. Jakoś tak nieporadnie grzebią tu i ówdzie, a wszelkie próby korekty odbierają jako napaść na ich męskość i umiejętności seksualne. W obecnej chwili zrezygnowałam w ogóle z takich pieszczot, bo zabijają moją chęć na seks.
Jednak wydaje mi się, że niemożność osiągnięcia orgazmu to w moim wypadku problem z rozluźnieniem. Gdzieś w mojej głowie czai się strach przed oddaniem moczu podczas intensywnych pieszczot łechtaczki. Oczywiście strach jest irracjonalny, kiedy sama się zaspokajam nie zdarzają mi się żadne wpadki. Ale nie zmienia to faktu, że on tam jest i nie pozwala mi cieszyć się odczuciami.
Dlatego, podsumowując, metoda na orgazm to według mnie relaks, spokój i jeszcze raz relaks
Ach właśnie, jeszcze jedno. Zauważyłam, że ostatnio podczas osiągania orgazmu podczas mastrubacji ciężko mi znaleźć równowagę, a co dziwniejsze nie "spinam się", a raczej zbyt intensywnie rozkurczam mięśnie, jakby wypycham pochwę, co baaardzo skraca sam orgazm.