to ja wam opowiem wesoła historyjkę
otóż jakis czas temu mój tz wymyślił sobie, że chce zwierzątko.
No więc przeszperałam ogłoszenia, a że ja dobre dziecko jestem to postanowiłam przygarnąć jakieś maleństwo, którego ktoś się chce pozbyc.
I tym sposobem w grudniu pojawił sie u nas królik miniaturka, ochrzczony przez tż "Stefan"
Stefan ma właśnie 7 miesięcy i wkracza w fazę dorastania a co za tym idzie, zaczyna znaczyć teren i jak to u królików bywa wybiera sobie spośród domowników "władce".
Tak się zdarzyło, że Stefanek wypatrzył sobie mnie (pewnie dlatego, że go karmię) od paru dni zaczyna mis ię wdrapywać na łózko i śpi przy mnie smerając noskiem żeby go drapać... to jest słodziutkie... ale dziś przeszedł samego siebie -
śpię sobie spokojnie (godzina 3 w nocy jak się okazało), oczywiście naga jak zawsze, a że w domu cieplutko to praktycznie bez kołderki a tu nagle czuję coś ciepłego...... i wyobraźcie sobie- budzę się , patrze a ten głupi królik siedzi mi na brzuchu i sika..... no myślałam, że mi się to śni.... ale uczucie ciepła rozlewającego się na boki po ciele nie da się pomylic.... widac doszedł do wniosku, że mój brzuch jest dobrym terenem do zaznaczenia.... a tż się obudził zobaczył co się dzieje i zaczął go zganiać.... to jeszcze pare kropelek na twarzy mu wylądowało.....
no, miało byc krótko i zabawnie ale się rozpisałam za bardzo...