Witajcie,
mam taką niefajną sytuację w zwiąku i chciałabym poznać Waszą opinię, bo już sama nie wiem, czy tylko ja z tej swojej ogromnej zazdrości tak przesadzam, czy faktycznie jest coś nie tak. Jesteśmy razem ponad 4 lata. Mniej więcej po roku znajomości dostałam informację od obcej mi dziewczyny, że mój TŻ ma na boku inne panienki, bo musi się wyszaleć, a mnie "zaklepał" poprzez oświadczyny, bo jestem dobrą dziewczyną i nadaję się na żonę. Mniej więcej w tym samym czasie znalazłam u niego w łóżku i na ręczniku włos, który nie należał do mnie. Po ogromnych awanturach i jego tłumaczeniu, że ta osoba chciała nas skłócić, a włos nic nie znaczy jakoś dałam sie namówić do pozostania. I trwamy w tym związku nadal. Od tamtej pory każda kobieta w jego otoczeniu napawała mnie lękiem (tym bardziej,że nie mieszkamy razem i nie widujemy sie codziennie, więc nie mam kontroli nad tym, gdzie chodzi). Bliskość fizyczna jest miedzy nami też bardzo ograniczona, co podsycało zawsze moje podejrzenia. Bywałam męcząca z zarzucaniem Jemu kontaktów z różnymi paniami w jego otoczeniu i zazdrością nawet o koleżanki z pracy. Nie ułatwiał mi sprawy fakt, że On zajął się fotografią modelek (ma więc kontakt z różnymi paniami z maxmodels), tworzy studio, więc w tej materii musiałabym przystopowac z ta zazdrością, żeby się nie zamęczyć. Tłumaczyłam sobie, że nie mogę aż tak Mu nie ufać, bo to szkodzi mnie i nic nie daje związkowi. Obiecałam sobie, że postaram sie bardziej Mu ufać.
Aż tu wczoraj, gdy ścieliłam łóżko w jego sypialni, znalazłam na nim po stronie, na której On leży, włos - kobiecy, długi, gruby i kręcony. Nie mój

No i pytam, co to ma znaczyć.Na początku go ta sytuacja detektywa w moim wydaniu bawiła, przy czym tłumaczył, że nie wie skąd włos się tam wziął(twierdził, że może przyniósł na ubraniu, bo czasem kładzie sie w ubraniu). Jednak ja dalej męczyłam, oskarżając o zdradę (przypomniałam mu sytuacje sprzed 3 lat). Na to On się strasznie wkurzył i powiedział, że mam sie zamknąć, że nie życzy sobie kolejnych, ciagłych i bezpodstawnych oskarżeń, bo już rzyga moimi wymysłami. Stwierdził, że mam nierówno pod sufitem i powinnam się leczyć ze swojej chorobliwej zazdrości. Kazał mi się wynosić won z jego domu, bo On nie pozwoli się w nim oczerniać. I że nie chce byc z kimś takim, jak ja (a na przyszły rok planowaliśmy ślub). Później to wygonienie mnie z jego mieszkania odwołał, a ja zostałam, bo chcialam się dowiedzieć, co to wszystko znaczy. Nie dowiedziałam się niczego, oprócz tego co zawsze powtarzał jak mantrę podczas moich wiecznych podejrzeń o zdradę - "nie robię nic złego".
Faktem jest, że jakiś czas temu na tym łózku położyła się nasza ciężarna koleżanka, która sie źle poczuła (co prawda po tej drugiej stronie łóżka). Ona ma długie dość ciemne włosy. Od tego czasu nie zmienialiśmy pościeli, bo bywamy tam razem bardzo rzadko. Może to jej włos...ale czy nie zauważyłabym go tyle czasu? Tą rzecz pamiętam tylko ja - On jej nie przytoczył.
Nie wiem, co mam o tym wszystkim mysleć

Całą noc męczyłam Go sms-ami, ale zero odpowiedzi z jego strony. Moja przyjaciółka mówi, że to nie musi nic oznaczać. Sama nie wiem

Przecież nie jestem w stanie sprawdzić, czy On mówi prawdę. Dodam tylko,że nie jesteśmy dzieciakami - ja mam prawie 30, a On już ponad 30 lat.