|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 2 010
|
Dot.: kryzys i "wizażodiagnozowanie "...
Cytat:
Napisane przez beznazwy2011
WITAM
Postaram się krótko i na temat.
Związek. Jesteśmy ok 2 lat razem, nie mieszkamy ze sobą ale pomieszkujemy u siebie. Półtora roku było pięknie.
Od niedawna coraz bardziej mi coś nie pasuje. Irytuje mnie on, jego charakter, jego rodzina.
Zaczynam coraz więcej wymagać i coraz częściej jestem nim rozczarowana.
Próbuję znaleźć moment w którym to się zaczęło, od kiedy przestałam patrzeć na niego przez różowe okulary. Chyba jak mnie okłamał. A raczej jak złapałam go na tym,że okłamał.
Potem już jak lawina co tydzień- dwa są jakieś nieporozumienia. Albo zwyczajnie ja mam go dość.
Ale są dni kiedy jest super... choć takich coraz mniej.
Zależy mi na tym człowieku, wiązałam z nim jakieś nadzieje na przyszłość. Nie chciałabym stracić kogoś wartościowego z powodu moich paranoi.
I teraz pytanie: czy to jest kryzys? Czym komuś udał się kryzys przetrwać czy może nie warto walczyć? I z kim? Z samą sobą?
|
jakbym słyszała siebie! też tak miałam. Im bardziej się czepiałam, tym wyżej stawiałam poprzeczke, wtedy on mnie irytowal coraz bardziej, więc ja się znów czepiałam i i znów podnosiłam poprzeczke i znów mnie zawodził... i tak w kółko! już myślałam o rozstaniu, ba! nawet powiedziałam mu o tym, bo rozmowy, że nie spełnia moich potrzeb nie dawały żadnego rezlutatu. Ale wtedy zdałam sobie sprawę, że ja nie chcę żyć bez niego...a on powiedział, że już ni ewie jak mnei zadowolić, bo ciągle chcę czegoś innego...i wiesz co? faktycznie tak było. po takiej rozmowie już wiedziałam, że po prostu musimy dać sobie trochę czasu na to, żeby mój żal i jego żal trochę opadł...i teraz jest wspaniale, znów tyle, że jestesmy silniejsi 
te codzienne nasze kłótnie miały też związek z tym, że przeprowadziliśmy się do innego państwa, nowe otoczenie, bez znajomych, przyjaciół, rodziny, ciągły stres - mogliśmy polegać tylko na sobie, ale każde z nas oczekiwało, że to ta druga strona go wesprze, ale sama od siebie nic nie dawala więc koło się zapęlało... ale na szczęście oboje chcieliśmy z tego wyjść - więc ja trochę popuściła, on też, i się udało 
więc no moim przykładzie, być może w twoim wypadku jest inaczej, ale uważam, że przede wszystkim rozmowa z nim, czego byś od niego oczekiwała, chciała itd. wiadomo, łatwo takie rozmowy nie przychodzą, ale jak się z tego wyjdzie jest się 2 razy bardziej zadowolonym 
ps. ja chciałam tylko powiedzieć, w związku z tym, co dziewczyny powyżej napisały, że ja akurat rodzinę mojego TŻ uwielbiam, naprawdę się z nimi dogaduję, być może nie będzie to trwało wiecznie, ale wierzę, że tak nie będzie
__________________
kocham i jestem kochana
najszczęśliwsza
Anulka 2.02.2013 
|