Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 123
|
Dot.: Dlaczego KOCHAMY KoTkI??? :)
Cytat:
Napisane przez elsi
A mój Wedelek (bo taki słodki) wygląda jak synalek Koci Niki135  Mojego uratowali ludzie z azylu. Ktoś małego, umierajacego kociaka podrzucił pod drzwi lecznicy. W sobotni upał (lecznica była otwierana dopiero w poniedziałek). Ma 4 miesiące i niestety koci katar nawrócił już po raz trzeci. Odpukać - na razie udało się znów wykurować. Czy Twój Kociak też ma koci katar? Czym go leczysz?
|
Z leczeniem mojej kici to cała historia. Jako kociak przeszła też koci katar. Teraz miewa katarki, ale to już nie jest typowy koci katar tylko takie po nim następstwo. Najpierw była szpikowana antybiotykami do tego stopnia, że na niektóre już się uodporniła. Niestety wet zle ją leczyli. Miała też problemy z oczkiem. Wet twierdził, że to uraz mechaniczny, a okazało się ze to był wrzód. Na szczęście trafiliśmy do dobrego lekarza i miała robione różne badania, dostała odpowiednie leki. Przede wszystkim nie daj kotka szpikować antybiotykami bo to bez sensu. Trzeba postawić na leki uodparniające. Pierwszy wet nawet o tym nie wspomniał tylko te antybiotyki ładował. Mojej kici bardzo pomaga Scanomune. Czytałam w necie na różnych forach i też go sobie chwalą. On pomaga uodpornić, ale także jeżeli jest już jakaś infekcja to mobilizuje organizm do walki z nią. Wet powiedział że takie znajdki często są takie nieodporne przez całe życie. Moja kicia zawsze gorzej się czuje w okresie jesinno - zimowym dlatego już teraz dostaje scanomune i tą kurację powtarzamy co jakiś czas. Kiedy ma katar ma też wycieki z oczek. Wet powiedzaiał że to są następstwa kociego kataru. Na szczęście kicia ogólnie czuje sie dobrze, ma apetyt, jest wesoła. To tak jak z ludzmi, jedni są odporni, a inni chorowici. Prawdopodobnie Twój kiciuś też bedzie mało odporny i co jakiś czas będzie musiał żłożyć wizyte lekarzowi. Moja kicia ma już 4 lata. Najgorzej było gdzieś do 1,5 roku. Ja Ci polecam scanomune. Moja kicia ma juz drugą książeczkę bo w tamtej nie mieściły się wpisy. Kiedy kolejny wet ją zobaczył powiedział, ze te wszystkie leki (antybiotyki) które dostawała są wogóle nie na temat. Jeżeli Twój kiciuś też ma problemy z oczkami to radzę je dobrze zbadać. Jeżeli chcesz to podam Ci nazwę maści, która kici bardzo pomogła. Oczywiście poradz sie jeszcze weta. W sprawie kociego kataru to uodparniaj przede wszystkim. Antybiotykami można całkiem wyjałowicić. Dobrze jak by kiciuś chciał pić np. actimel. Tak poradził wet. Widać po Kirce, ze teraz naprawde dobrze się czuje, bo był czas kiedy miała przez misięc katar, potem miesięc przerwy i znowu katar i tak w kółko. To było kiedy leczyli ją antybiotykami. Jeżeli Twój wet nie proponuje kuracji uodparniającej to albo jest kiepski , albo chce zarobić. No i koniecznie zaszczep kotka. Moja dostaje taką kompleksową szczepionkę. Tylko kiciuś nie może być chory (a przynajmniej musi być dobrze podleczony) kiedy dostaje szczepionkę.Wet patrząc do książeczki i na Kirkę powiedzaiał że wygląda super jak na to co przeszła. Wogóle nie widac po niej tych chorób. Ma ładną, zdrową sierść, ząbki. Niestety pewnie trochę bedziesz musiała wydać na kotka, ale czego nie robimy dla tych naszych zwierzaków. Kirka prawdopodobnie na jedno oczko bardzo zle widzi (na zdjęciach tak nie widać, ale jest ono zamglone, niewyrazne. Miała je takie juz kiedy ją przygarnełyśmy). Na szczęscie nie przeszkadza jej to w rozrabianiu i zabawach Wet powiedział że jak miała wrzód to na pewno ją to bolało. Była nawet u kociego okulisty i jak dostała maść to od razu było widać poprawę. Chociaż to oczko już takie do końca życia będzie miała. Na szczeście jest już wyleczone i ją nie boli. Jeżeli masz jeszcze jakies pytania to chętnie pomoge na ile będę potrafiła. Twój kiciuś jest uroczy i życzę mu duuużo zdrówka. Ma szczęście, że trafił do dobrych ludzi 
EDIT : Zapomniałam napisać, że Kirka sama wogóle nie wychodzi z domu. Tylko latem chodzi na spacerki w szeleczkach, kiedy jest już naprawdę ciepło. Niektórzy mówią, ze trzymanie w domu kota to dla niego męczarnia, ale ja sie z tym nie zgadzam. Jeżeli kotek od małego jest przyzwyczajony do życia w domu to jest to dla niego środowisko naturalne i jest szczęśliwy. Zresztą to widać po kocie. Co z tego że ja bym Kirke wypuszczała, jeżeli pewnie juz dawno by umarła. Na początku próbowaliśmy ja hartować, ale to było bez sensu bo zaraz zaczynała kichać i dostawała kataru. Wet też powiedział że to jest bez sensu. Musimy uważać np. zimą zeby nie siedziała przy uchylonym oknie. Nie wiem jakie ty masz do tego podejście, ale ja Ci radzę nie wypuszcać kotka, szczególnie tak chorowitego. Kicia uwielbia bawić się w domu, bawimy się z nią w berka, biega za sznureczkami, kulkami z pazłotka (sama je przynosi i aportuje). Widać, że nic jej do szczęścia nie brakuje. Co innego jeżeli kotek jest nauczony wychodzić, wtedy faktycznie męczy sie w domu.
Aalutka ale śliczny kocur. Chyba jest cały czarny, prawda? Cudne są takie czarnuszki
Edytowane przez maxi82
Czas edycji: 2006-08-24 o 18:37
|