Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-03-16, 14:04   #80
Aranel
Raczkowanie
 
Avatar Aranel
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
Dot.: Zbyt wysokie wymagania....problem z facetem

Cytat:
Napisane przez Oliath Pokaż wiadomość
Ogolnie z wypowiedzia sie zgadzam, choc na pierwszy rzut oka mnie oburzyla.
Po piatym odczytaniu ze zrozumieniem nie zgodze sie tylko z .
Problem jest, byl i zawsze bedzie - i to problem niepojmowalny dla normalnych ludzi niezaleznie od poziomu wrazliwosci czy empatii. Nie da sie pokochac w sobie sparalizowanej twarzy, wykoslawonej stopy, ramienia pozbawionego niemal calkowicie miesni. Mozna pogodzic sie z tym/ zaakceptowac jakos/ nie robic z tego sensu zycia. Mozna byc szczesliwym pomimo tego, mozna miec wysoka samoocene i pewnosc siebie - i w koncu uznac, ze zalety i wartosci przewyzszaja ten defekt, bilans jest bardzo na plus = lubie siebie i jestem z siebie dumna, co nie znaczy, ze lubie swoja niepelnosprawnosc i umiem przerobic ja we wlasnej glowie na zalete.
Wbrew pozorom, to sa dwie rozne sprawy i autentycznie chcialabym poznac osobe w jakikolwiek sposob niepelnosprawna, ktora lubi swoja niepelnosprawnosc - nie mylic z "lubieniem siebie".
Ja wierze, ze to bardzo rzutuje na wszystko - na relacje z ludzmi, zwiazki, samoocene, koleje zycia. Szczegolnie, jesli zywi sie wewnetrzne przekonanie, ze ja bym nie chciala takiego partnera. I nie wiadomo, co tu jest przyczyna, a co skutkiem - nie chcialabym, bo sama taka jestem i uwazam to za obrzydliwe czy tak bardzo tego u siebie nie znosze, ze nie moge oczekiwac, ze inni nie uciekna z odrazy.No a stad juz prosta droga do - skoro ktos ze mna jest mimo to, jestem mu winna wdziecznosc niezaleznie od wszystkiego.Mam wrazenie, ze sama w tym blednym kole tkwilam po uszy - stad moje zle i bardzo zle doswiadczenia z facetami dekade temu - i podobnie Aranel.
Mnie uratowala wpadka i ukochana corka - i zawsze powtarzam, ze to jej zawdzieczam to, kim sie stalam - nie zebym zachecala kogokolwiek, Boze bron, do leczenia kompleksow prokreacja . Milosc dziecka i do dziecka dala mi sile, ustawila priorytety - potem poszlo juz z gorki: najlepsze wyniki na uczelni, bardzo motywujaca praca, docenienie, wspaniale przyjaznie, uczucie, ze jestem silna i malo moze mnie zlamac, wreszcie - prawdziwa milosc, dokladnie wtedy, gdy doskonale ze soba pogodzona i zadowolona z zycia przestalam nawet myslec o zwiazkach i facetach.

Ogolnie, sadze, ze dluga droga przed Aranel, ale warta swojej ceny
Cytat:
Napisane przez granatowo Pokaż wiadomość
Aranel, z Twojego opisu bardzo fajny obraz Tżta się wyłania. Już Go lubię Gdybym była wolna...

Daj Wam szansę. I w tym czasie popracuj nad sobą, tak jak radziły dziewczyny wyżej.
Jeśli jednak nadal będziesz czuła, że Jego obecność jest uwierająca jak kamień w bucie, wtedy rozstań się miło i z szacunkiem

I nie musisz być zazdrosna o otoczenie w jakim się obraca. Naprawdę nie wszyscy faceci szaleją na punkcie modelek czy aktorek. Spore grono woli te 'zwykłe' doktorantki Te ze zdeformowaną buzią również

Wspominałaś jeszcze, że całe forum żyje problemami, odchudzaniem, operacjami itp.
Owszem, ale tylko dlatego, że wszystkie te, które są szczęśliwie nie mają czasu się tu wynaturzać. Nie mają też takiej potrzeby. Ludzie nie narzekają, gdy nie mają problemów


Chyba powinnam sobie napisac liste jego wszystkich dobrych cech, plusików, gestów, zachowań... i chyba nie byla by taka mala... łącznie z sms-ami z sąsiedniego pokoju pt. "Gdzie poszłaś? wracaj do łózka" albo wyskakiwaniem ze swojego samochodu na skrzyzowaniu, biegnie do mnie, wiec spanikowana otwieram okno a on na to- "a nic tylko buziaka chcialem"... pewnie gdyby wyłowic te pozywtyne opisy i przedstawić mi je, to sama bym sie nim zachwycila... tylko nie widze tego co mam przed nosem...

Czas...tak, ten jest mi potrzebny, koncze dr, waży sie moja przyszlosc, stresow mi nie brakuje od kilku miesiacy a jeszcze pol roku takich doznan...plus egzaminy, plus obrona (tylko 17 osob bedzie mnie egzaminowac, wiec dawka adrenaliny juz jest potezna...) Moze tez, to ze zyje teraz w ciaglym napieciu sprawia ze oceniam go bardziej surowo... tylko dr, to nie jest cos co zalatwi sie w jeden dzien jak wizyta u dentysty.. Wiec niestety musi jeszcze ze mna wytrzymac, ja z nim, i my oboje ze soba...

Chociaz jest cos w powietrzu, wczoraj rozmawialismy to za duzo powiedziane bo mowilam tylko ja... ale dzis na spokojnie troche porozmawialismy... wiec kroczek do przodu jest.

A ostatni Twoj akapit jest po prostu szczera, radosna autentyczna prawda wiec mam nadzieje ze i ja kiedys nie bede miala potrzeby tutaj przebywac
Aranel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując