Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 140
|
Czy naprawdę zbyt wiele wymagam...?
Witajcie 
Zastanawiam się od pewnego czasu czy naprawdę za wiele wymagam od swojego Tż, on twierdzi że tak, że chciałabym spędzać z nim całe dnie a tak się przecież nie da, ja uważam że moje wymagania nie są jakieś wygórowane, tylko...normalne?
Zacznijmy od tego że mieszkamy z jego mamą. Ciągle są problemy abyśmy gdzieś sami pojechali, a już broń boże na noc, bo wtedy jego mama zaczyna z pretensjami że jak on ją może na noc samą zostawiać, zaraz zaczyna płakać i się źle czuć. Skoro tak, to uznałam że chociaż na spacery możemy pochodzić, ale on oczywiście prawie zawsze jest zmęczony po pracy albo woli grać z kumplami na ps3.
Wracając do sprawy jego mamy.Jego mama wtrąca się dosłownie we wszystko i to nie tylko w Nasze sprawy ale także i moje. Daczego ost. nie byłam zajęciach, czy byłam na rozmowie o pracę i dlaczego nie? Dlaczego wolę siedzieć w pracy niż popracować. A już największe pretensje są o nasze zaręczyny które miały miejsce 2,5 miesiąca temu, a ten temat wałkowany jest do teraz. Jak to wygląda żeby zaręczyny odbywały się bez rodzicow...ost nawet jego mama kazała mi podać numer do moich rodziców i ona sobie z nimi pogada, zapytałam o czym to wyszło że to nie moja sprawa....Przepraszam bardzo ale ja sobie nie życzę aby jego mama wtrącała się w moje życie ( oczywiście nie mówię jej tego, tylko na podstawione pytania odpowiadam krótko i staram się jak szybciej uciąć temat), moje życie to moja sprawa i moich rodziców, którzy jakoś specjalnie w moje życie nie ingerują.
Druga sprawa to właśnie gry. Tż potrafi przyjść z pracy, zjeść obiad, posiedzieć przy laptopie i od razu zacząć grać, czyli gra mniej więcej od 17do 24, a w weekendy, które zresztą spędzamy razem raz na może miesiąc (mieszkamy razem, ale w weekendy ja studiuję), gra nawet do 3...oczywiście dziwi się że mam pretensje i twierdzi że on z grania nie zrezygnuje.Jasne jak już go męczę kilka dni to w końcu pooglądamy jakiś film przez 2 godziny (ale wtedy nawet się specjalnie odzywać nie mogę bo mu to przeszkadza).
Inna sprawa to to że on ost czasy (ost miesiąc może dwa), często nie ma ochoty w nocy na to by się ze mną kochać...nie wiem czy ja go już nie pociągam czy co (on mówi że tak nie jest)...To zawsze ja wykazuje inicjatywę....Często jest tak że ja zakładam seksowaną piżamkę,maluję się i kładę się do łóżka, a on dalej gra, choć ja staram się go od tego odciągnąć...potem oczywiście gdy chcę aby cos było on zaczyna że mi tylko o to chodzi, że tylko to jest dla mnie ważne itd o0....
A ja po prostu czuję że już go chyba nie pociągam, choć on niby twierdzi inaczej...chciałabym aby chociaż wieczorem poświęcił czas nam, ale on nawet rozmawiać specjalnie nie chce bo jest zmęczony...więc dzień wygląda tak n jest w pracy, wracam, je obiad, chwilę może pogadamy, on zaczna grać, gra co najmniej do 24, a potem ogląda film albo idzie spać. No chyba że się kochamy, ale coraz rzadziej ( a kiedyś sam to inicjował, tak go pociągałam...)
Jest mi strasznie przykro, że własnego narzeczonego muszę prosić o chwilę uwagi, a mówiąc mu o swoich oczekiwaniach słyszę tylko że on z grania nie zrezygnuje i to ja mam problem 
Boże...gdybyśmy chociaż mieszkali sami....ale to jest możliwe dopiero za co najmniej rok....
Kochane wizażanki, co robić...?.... 
Poza tym według mnie coraz rzadziej mówi że mnie kocha, że jestem dla niego tą naj, że jestem piękna, cudowna, seksowna...nie wiem co się dzieje Już czasami myślę że może chodzi o jakąś inną kobietę....boże sama nie wiem
Edytowane przez Panna_Kicia
Czas edycji: 2011-03-18 o 13:21
|