never say no to panda
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 8 318
|
spękana panda i jej spóźniony wątek
Odkładałam założenie wątku najdłużej, jak tylko mogłam, ale przecież nie można tak w nieskończoność... więc jestem. 
Dwa słowa wstępu: na punkcie pazurów hopla nie mam, ba, często zdarza mi się co nieco podgryźć w chwilach silniejszego stresu (choć bardziej pod tym względem męczę skórki), ale pomalowane paznokcie mieć lubię. Szponów długaśnych nie posiadam głównie przez to, że płytki mam dość słabe, odżywkooporne i bardzo chętnie rozdwajające się oraz ze względu na specyfikę uczelni muszę utrzymywać je w stanie dość krótkim (pacjenci jakoś nieszczególnie chętnie zgadzają się na badanie przez długopazurzaste studentki, że o opukiwaniu nie wspomnę, a i gumowe rękawiczki też jak na złość pękają sobie w najmniej odpowiednim momencie).
IsaDorowa paczucha przyszła do mnie równo tydzień temu. Listonosza się nie spodziewałam, a że osiedlowy paczkonosz ma niesamowity dar przyłażenia w momencie, kiedy śpię / myję się / siedzę na kiblu, tak więc i tym razem otwierałam mu drzwi będąc w samym ręczniku. Cyrograf przekazania przesyłki podpisałam, kopertę capnęłam (ciekawość już mnie zżerała - kto to? co to? dlaczemu ja?), odegnałam myśli o bombie czy innym wągliku (bo chyba aż takich wrogów jeszcze nie mam) i popędziłam do pokoju wybebeszać zawartość.
Z koperty wyleciała przeurocza torebeczka a w niej:
- 3 lakiery IsaDora Wonder Nail Wide Brush: 708 (Cool Camel), 644 (Red Alert), 651 (Silver Sparkles)

- 3 lakiery IsaDora Graffiti Nail Top: 801 (Black Tag), 802 (White Art), 809 (Latte Queen)
- 1 IsaDora Wonder Care Nail Spa Top Coat
- i złota saszetka-breloczek (czyli standardowy zestaw dla testerek)
Ucieszyłam się okrutnie, bo ostatnio jakoś fart omijał mnie szerokim łukiem, a tutaj proszę - mogę osobiście przetestować pękające cudeńka.
Jednak pomiędzy "chcieć" a "mieć czas" pojawiła się spora przepaść. Zleciał prawie cały tydzień, a ja cały czas mam blogowe opóźnienia. Dopiero dziś (właściwie wczoraj wieczorem) udało mi się jakoś zorganizować, zebrać w sobie i wreszcie pomalować łapki w miarę porządnie.
Oto efekty (na razie podwójna warstwa lakieru bazowego w kolorze Red Alert - udało mi się nawet zebrać dziś kilka komplementów za niego - nie dziwota... bardzo rzuca się w oczy ).
Pękacza właśnie nałożyłam, ale foto dopiero jak przeschnie i potraktuję go jeszcze Top Coatem.
Tak właściwie to jest moja drugie podejście do pękaczy, pierwsze było w poniedziałek - połączenie Cool Camel (nie wiem, czy ten wielbłąd taki cool jest :/) i Latte Queen, ale wyszło "tak se".
Lakiery bazowe nakłada się niesamowicie prosto - dwa maźnięcia i już pierwsza warstwa siedzi ładnie na płytce. Druga warstwa jest opcjonalna, bo nawet jedna kryje wystarczająco (dopiero przy Red Alercie maziałam płytkę 2x, Cool Camel nałożony jest 1x). Schnie błyskawicznie, tworząc twardą, mocną warstwę, w dodatku dość odporną na odpryskiwanie (od przypadkowych skrobnięć po godzinne zmywanie talerzy w zlewie). Bardzo przypadły mi do gustu i już kombinuję, które kolory zanabyć 
Z pękaczem to już inna historia (przynajmniej w moim przypadku) - najpierw nałożyłam za szybko, zanim jeszcze baza dobrze wyschła i Cool Camel ścierał się z płytki z każdym maźnięciem Latte Queen - zmyłam. Następnie nałożyłam za cienką warstwę wielbłąda i popękało na bardzo, bardzo drobniutko (do tej pory średnio idzie mi nakładanie, żeby wyszła przepiękna "żyrafa", ale ćwiczę dzielnie!) - ponownie zmyłam. Za trzecim razem poszło lepiej, chociaż i tak do doskonałości sporo temu brakuje.
Top Coata nie użyłam, ale po dniu noszenia wielbłądziego latte, które było dość matowe, postanowiłam jednak przesmarować nim pazury. Rewelacja! Odniosłam wrażenie, że dodało to takiej "soczystości".
cdn.
__________________
[SIGPIC][/SIGPIC]
Edytowane przez cbr
Czas edycji: 2011-03-20 o 15:52
|