Ale się urobiłam


Wczoraj mnóstwo roboty a dzisiaj od samego rana! msza by ła o 12,30. Mały był grzeczny, nie płakał nawet podczas lania wody ale tak go polali,że cały becik i tył głowy mokry

Córkę jakoś tak sprytnie polali,że tylko wytarłam chusteczką a on biedny cały mokry

Potem obiad-kurczak z piekanika ,gotowane klopsy, sałatki,ogórki, buraczki. Potem tort ,sernik i murzynek. A na zimną płytę: wędliny,sery, pomidorki, ogórki 5 rodzjów , 3 rodzje sałatki, 2 rodzaje śledzi, kuleczki z twarogu (takie robię ziołowo czosnkowe), ślimaczki z wędliny z almette,jajeczka... A na wiecżór faszerowane pieczarki pieczone w piekarniku... Dużo zjedli ale dużo też zostało. Następny taki spęd ludzi dopiero na chrzciny.
Jakoś tak wyjątkowo się stresowałam-nawet nie przejełam się jak się okazało,że nie posoliłam ziemniaków

Babcie twierdzą,ze dziecko po chrzcie zmienia się-na małego to chyba nie zadziałalo bo wieczorem swoje się musiał wydrzeć

Wszyscy zasnęli-tz już chrapie a dzieciaki jak na razie cicho w pokoju to chyba spią

Ja też idę spać bo padnięta jestem. Dobranoc.