|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Fumidus, kolejne podejście: początek daje po nosie ostrym, niemal gryzącym dymem. Ale jeśli dać mu szansę, to zapach się uspokaja, pachnie nie jak niszczycielski żywioł, ale biała smużka dymu spokojnie ulatująca z dogasającego ogniska. I właśnie zapach robi się taki spokojny, przytulny Ale ja szukałam okrutnych piekielnych ogni, więc dla mnie za łagodny
__________________
Ubieram się na czarno, bo jestem z Nilfgaardu
|