Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 90
|
Dot.: Zacząc studia... po raz drugi
Hej wszystkim Wizażankom 
Ja również jestem obecnie na drugim kierunku studiów dziennych (pierwszy rok). W zasadzie to od matury byłam rozbita między informatyką i polonistyką... dziwne zainteresowania, aczkolwiek informatyka była zawsze moją pasją, ale oceny z matematyki pozostawiały wiele do życzenia. Obecnie pokutuje fajny mit (zwłaszcza w klasach humanistycznych), że matematyka jest trudna, nie do ogarnięcia no i generalnie większość ludzi to debile, które nie są w stanie wpisać się w pewne schematy myślenia. No i uwierzyłam w ten przekazywany mi chyba już od podstawówki stereotyp: nie nadaję się, nie ryzykuję, nie będę próbowała, bo zdolniejsi ode mnie na tym polegli. Pójdę na polonistykę - z polskiego zawsze byłam dobra (w liceum najlepsza w klasie, wygrywane konkursy, świetnie zdana matura i inne historie tego typu...a matma poszła w zapomnienie - najlepiej zdać, żeby wstydu nie było i pożegnać niechlubną część mojej historii ). Dowiedziałam się wszystkiego o programie nauczania, na początku studiów byłam specem od tego i, mimo że dostałam się na wszystkie kierunki, na jakie składałam papiery, poszłam na tę nieszczęsną polonistykę. I miesiąc po miesiącu złudzenia zaczynały wyparowywać po pół roku miałam serdecznie dosyć, chciałam uciec na Politechnikę na byle co, by nie musieć już wkuwać bez sensu głupot, z których nie będę miała żadnego pożytku. Rodzice: poczekaj do końca roku, jeśli chcesz rezygnować to będzie lepszy moment (jak się później okazało, chcieli żebym to odkładała z semestru na semestr i studiowała w końcu pełne 5 lat). I zdałam sesję, zostałam. Niestety w drugiej już mi nie poszło tak gładko egzamin ze staropolskiej, poprawka, komis. Po zawalonej poprawce już wiedziałam, że będę chciała odejść - w zasadzie, wiedziałam to wcześniej, ale wtedy byłam zdeterminowana i pewna, że chcę to zrobić. Rodzice - po błaganiach, płaczach i naciskach ze strony reszty rodziny ('każdy zasługuje na drugą szansę') postawili ultimatum; idę na komis - niezależnie od wyników mogę wrócić na studia. Komis mogłam zdać - oceny były super, komisja poszła mi na rękę. Ale...zaparłam się i nic im nie powiedziałam wyjście było średnie, ale wpis o komisie był? Był. Mogłam zacząć drugi kierunek? Mogłam. Traf chciał, że wcześniej składałam papiery o pisanie fizyki r na maturze (jak widać stereotyp ciągle mi siedział w głowie), ale nie musiałam do niej nawet podchodzić; miałam o tyle szczęścia, że otworzono mi wolną rekrutację na upragnioną informatykę I - postawiłam wszystko na jedną kartę. Matematykę na I semestrze zdałam w zerówce na 4, z czego byłam bardzo dumna nauki pamięciowej nie mam prawie wcale (nigdy jej nie lubiłam - nie męczę się), mam motywację w postaci perspektyw i kariery po studiach, a od nowego roku zaczynam jeszcze 3 lata z ekonomii
Podsumowując: szczęśliwe zakończenia po rezygnacji z nietrafionych studiów nie są tak rzadkie 
A rodzice czasem w złości mi wypomną tę polonistykę, ale wiedzą, że decyzja była słuszna i czasem, gdy wspominam i żałuję, mówią 'będziesz miała satysfakcję i skończysz kierunek, który chciałaś' i mają 100% racji 
Cytat:
Napisane przez Kromstwo
Jakoś w styczniu doszłam do wniosku, że chce rzucić polonistykę. Mieszkam z rodzicami, postanowiłam z nimi o tym porozmawiać, w końcu mnie utrzymują, więc coś do powiedzenia mają. Krótko mówiąc nakrzyczeli na mnie... Że co ja sobie myślę, że dostałam się od razu na dzienne, więc nie powinnam tego marnować, że muszę mieć papierek, że mnie nigdzie nie zatrudnią, że nie mam żadnych zainteresowań (!!!), więc powinnam zostać na polonistyce. Moja siostra gdy o tym usłyszała popłakała się i zaczęła zawodzić, że ja żadnych studiów nie skończę, że ona to WIE... Żałosna, zbiorowa histeria.  Ugięłam się, zostałam... Teraz mamy kwiecień a ja doszłam do wniosku, że wcale zdania nie zmieniłam, chcę studiować coś innego, mam już nawet wybrane kierunki, na które będę zdawać w czerwcu. Matura poszła mi nawet nieźle, więc jakieś szanse mam. Rozmawiałam z moją mamą, powiedziałam szczerze w czym rzecz i zgodziła się ze mną, że te studia nie mają sensu. Tylko boję się. Tak, boję. Nie wiem czy powinnam siedzieć na polonie, mimo, że nie lubię, bo to da mi szansę na zatrudnienie... Nie wiem co robić. Pomóżcie...
|
Polonistyka raczej nie daje realnych szans na zatrudnienie, obecnie jedyną szansą dla humanistów jest... komputer i przynajmniej podstawowe umiejętności z tego zakresu, wtedy można to połączyć i liczyć na dosyć satysfakcjonującą pracę Także: nie ma sensu lecieć w coś bez przyszłości, w dodatku do czego nie czuje się żadnego pociągu... rozumiem ludzi, np. socjologów czy politologów - z pasją, tacy zawsze znajdą pracę niezależnie od preferencji na rynku pracy Ale gdy i tej pasji brak, wtedy sytuacja robi się ciężka...
Cytat:
Napisane przez Kromstwo
Rozważam slawistykę i filologie nowogrecką, czyli też "bezprzyszłościowe" kierunki  Jednak jeśli mam się męczyć to to trochę bez sensu... A nawet bardzo bez sensu. Boje się reakcji mojego ojca - jest cholerykiem i nie wiem jak delikatnie o tej zmianie mu powiedzieć...
|
Mniej oblegane i mniej 'znane' filologie nie są kierunkami bez przyszłości nie będziesz miała aż takiej konkurencji jak po germanistyce czy anglistyce, co za tym idzie, powiedzmy w pracy jako tłumacz, Twoje tłumaczenia będą o wiele lepiej opłacane 
Pozdrawiam wszystkich i przepraszam za mój przydługi wywód
__________________
Without music, life would be a mistake.
LAST.FM - Middledream
keep calm and respawn 
|