Witam

Nie mam dzieci, w moim otoczeniu również jest ich niewiele, zresztą nigdy do nich nie lgnęłam, bo przyznam się szczerze, iż nie przepadam za nimi. Ostatnio jednak byłam świadkiem pewnej sytuacji, która bardzo mi się nie spodobała. Jako, że na dzieciach i ich wychowaniu się nie znam, chciałam spytać Was o zdanie, czy Wam również zachowanie to wydaje się niewłaściwe, bo być może ja mam jakieś skrzywione podejście.
Jest to osoba z rodziny mojego TŻ-ta, która opiekuje się 3-letnim chłopcem. Osoba ta (bez pytania dziecka, czy ma ochotę - nie wiem, może nie trzeba pytać?) zrobiła dziecku obiad.
Były to 3 parówki i bułka - jak dla mnie nie najlepszy obiad (zamiast podać ugotowaną wcześniej zupę), a na dodatek porcja (moim zdaniem) dość spora jak na 3-latka, ja bym tego nie zjadła. W każdym razie dziecko od początku nie wykazywało apetytu. Z tej racji zaczęło się przekupywanie dziecka - podsuwanie czekoladek, jajek niespodzianek, obiecywanie, że dostanie je jak zje, podawanie zabawek, włączanie bajki i ogólnie całe cyrki wokół tego jedzenia. Podejrzewam, że dziecko po prostu się wycwaniło i po paru takich przygodach już dawno nauczyło się, że nie ma co grzecznie jeść, bo wtedy nie dostanie nagrody - a tak to obiecuje mu się cuda na kiju i nawet za zjedzenie kilku kęsów dostaje czekoladę, żeby się tylko nie zniechęcił. Przez to teraz nie ma opcji, żeby normalnie zjadło bez tych wszystkich obiecywanek i cudowania.
Druga sprawa - dziecko o wszystko straszone było pasem. Nie zostało zbite, ale co chwilę było: "siedź spokojnie, bo wyjmę pas i Cię zbiję!", "zostaw to, bo wezmę pasa!" i tak dalej, osoba ta wplątywała w to też rodziców malucha, powtarzając, że mamusia i tatuś je za to zbiją. Dziecko z początku płakało, potem nie reagowało już na to, pewnie przyzwyczajone, że to gadanie nic nie daje, ale moim zdaniem jest to niedopuszczalne. Jaki autorytet ma mieć ktoś, kto straszy dziecko?
Ogólnie przez tą osobę dziecko zostało określone jako niegrzeczne, ciągle powtarzała, że "nie ma do niego siły". Opiekuje się nim ona praktycznie od urodzenia i miałam ochotę powiedzieć, że to ona ponosi winę za jego zachowanie. Byłam w tym domu bardzo krótko, więc nie wiem, co jeszcze się jeszcze tam dzieje. Możliwe, że jeszcze kiedyś się tam znajdę i naprawdę korci mnie, żeby coś powiedzieć tej osobie. I tu pojawia się moje pytanie - czy ja przesadzam, czy jej zachowanie nie jest słuszne?
Pozdrawiam.