Ale macie wkręty
Przypomniała mi się stara przypowieść, prawdziwa
Znajoma mojej babci miała bardzo ciężkie życie i jako młoda dziewczyna musiała iść do pracy fizycznej. Robiła n a polu od rana do późnego wieczora. Pewnego razu musiała byc wcześniej w domu i postanowiła wrócić przez stary cmentarz do domu. Spotkała tam pewnego ładnego chłopaka, za którym bardzo miło jej się gadało

A ponieważ miała niecałe 16 lat, zakochała się w nim. Od tej pory cały czas wracała przez ten cmentarz i zawsze ON na nią czekał.
Jednak kiedyś przestał przychodzić. Dziewczyna biedna czekała na niego, płakała. Było po północy, jak w końcu usłyszała szelest za swoimi plecami i odwróciła się- to był ON

I nawiązała się taka rozmowa:
- Cześć, gdzieś ty był tyle czasu?
- A tu i tam...
- Teraz ja muszę iść do domu, jest późno... Boję się tego cmentarza!
A o
- No, jakbym żył to też bym sie bał...