Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 149
|
???????Co robić???????????????????
Hej, dawno mnie u Was nie było 
Pojawiam się, bo mocno potrzebuję porady, bo nie wiem sama co się ze mną dzieje, nie poznaję się…
Mam męża, o któż zawsze myślałam, że to miłość życia.
Mam też przyjaciela od wielu lat już i zawsze była to tylko przyjaźń, znamy się na wylot, niejedno razem przeszliśmy 
On ma żonę, spotykamy się często we czwórkę to znaczy ja, mąż, on i jego żona.
W sumie to można powiedzieć, że wszyscy się przyjaźnimy, to znaczy mój TŻ czasem spotykał się sam z nazwijmy go Tomaszem a ja z jego żoną nazwijmy ją Sylwia. Często chodziłyśmy razem na zakupy czy do pubu na damskie pogaduchy J
Wszystko byłoby fajnie gdyby nie jeden wieczór, który sprawił, że przestałam być taką za jaką zawsze się uważałam czyli kochającą, wierną żoną.
Umówiliśmy się jak prawie co weekend w piątek do naszego pubu, mój mąż zadzwonił, że musi zostać dłużej w pracy i jeśli w ogóle dotrze to najwcześniej na 23, w końcu nie przyszedł, był tak zmęczony, że po dotarciu do domu zaraz zasnął, Sylwia też się nie zjawiła, bo musiała jechać do mamy, która mieszka daleko.
Zatem byłam sama z Tomaszem i było na początku jak zwykle, to znaczy śmiechy, wygłupy, rozmowa…potem było już coraz gorzej całowaliśmy się, przytulaliśmy, snuliśmy plany na przyszłość wspólną…
Rano czuły sms od niego i ta myśl nawracająca, że zachowałam się beznadziejnie i zaraz potem druga o nim, że natychmiast chciałabym to powtórzyć.
Potem ustaliliśmy, że więcej taka sytuacja nie będzie miała miejsca, unikałam kontaktu z Sylwią i z Tomaszem oczywiście też, z rozsądku, bo serce podpowiada coś innego, nie mogę przestać o nim myśleć, no po prostu nie mogę i on z tego co pisze też wciąż myśli.
Mąż stał mi się nagle zupełnie obojętny, co mnie przeraża, wciąż gdziekolwiek bym nie była i cokolwiek bym nie robiła myślę o Tomaszu, jak daleko bym nie oddaliła się od miasta w którym mieszkamy i tak stale powraca w moich myślach, ciągle widzę jego twarz, uśmiech, dłoń, dotyk…
Wyjechałam na tydzień, sama, mężowi powiedziałam, żę chcę odpocząć, a tak naprawdę liczyłam, że przestanę myśleć o Tomaszu że będę daleko, sama, że zatęsknię za mężem, domem, tym wszystkim co przez lata związku z nim tworzyłam, ale tak niestało się i tak wciąż myślałam o Tomaszu, no po prostu zwariowałam chyba, nie wiem co robić, może to miłość????
Tylko co to za miłość, skoro miałaby rozpieprzyć życie 2 osobom bliskim mi przecież.
I tak już utraciłam przyjaciółkę, bo nie potrafię jej spojrzeć w oczy, ale kiedyś będę musiała przestać odpowiadać na jej chęć spotkania, że akurat nie mam czasu.
Byliśmy jeszcze na jednym spotkaniu we 4, bo nie udało mi się wykręcić, ale to nie był dobry pomysł, tylko pogorszył mój stan ducha…
Kurcze co robić??????????????
__________________
"Nic, co działo się potem nie było już nawet podobne do jej wcześniejszego życia i istnienie stało się dławiąco nieznośne.
Świat, wszystko i wszyscy oddalili się na tyle, że zdawało się jej, że ogląda ich zza szyby, że nie sposób widzieć bardziej wyraźnie, uczestniczyć realnie."
|