[lili1987]

Napisane przez aaby

Sorry lili, ale tak żyje jedna osoba w moim otoczeniu, której dochód jest trzykrotnie wyższy od mojego, a jej mąż zarabia jakieś 5x więcej od mojego TŻa. I oboje mają pełne konta i żadnych kredytów.
Jeśli to nie jest luksus, to aż nie mogę sobie wyobrazić, czym on jest, bo to co wymieniłaś, dla mnie luksusem jest. Chciałabym wyjechać na wakacje chociaż na tydzień (łoł, mnie się weekend marzy!), gdziekolwiek by one nie były (polskie morze to zły przykład, bo często Chorwacja czy Bułgaria są znacznie tańsze ) i przede wszystkim chciałabym kupować jedzenie bez liczenia każdej złotówki. Naprawdę lili, marzenie. I jestem pewna, że niejedna z nas o tym marzy, a nie uważa się za najgorszą i najgorzej żyjącą na świecie. Nie obraź się, ale to już chyba trochę fanaberia i odniosłam wrażenie, jakbyś po prostu nie miała zmartwień i szukała ich na siłę

ja uważam, że wyjazd na tydzień raz na rok nad morze i kupowanie normalnego jedzenia bez liczenia każdej złotówki to nie jest luksus.
Luksusem wg mnie jest wyjazd 2 razy do roku do ciepłych krajów, kupowanie sobie co miesiąc ubrań za 300 zł i wyjście co tydzień do kina.

---------- Dopisano o 14:39 ---------- Poprzedni post napisano o 14:38 ----------

Napisane przez oliwka__

Ona nie chce góry kasy wystarczy parę groszy na koncie na czarną godzinę a przede wszystkim spokój psychiczny. Taki komfort bo myślenie cały czas o tym czy wystarczy, co będzie za tydzień lub dwa, albo jak mała zachoruje co zrobię Wiadomo lekarstwa są drogie i nie daj Boże dziecko się rozchoruje to z naszego planowania nici a jak ma się 10 zł w portfelu to nie jest łatwo. A najgorsze jest to myślenie, co będzie. Na co mogę sobie pozwolić a na co nie.

o to mi chodzi i w końcu mnie ktoś zrozumiał