2011-06-03, 08:53
|
#2
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 252
|
Dot.: Wyjaśnijcie mi ciekawostkę.
Ja kupiłam sukienkę w styczniu, więc należę do zwolenniczek rozbierania się z 50 warstw Ale zaczęłam przymierzać suknie w czerwcu czy w lipcu, wtedy odwiedziłam jakieś 20 salonów w Krakowie. No i niestety, panie zawsze pytają o termin i kiedy usłyszały, że ślub w sierpniu ALE ZA ROK (nie widziałam powodu, żeby kłamać ) to prawie każda powiedziała "za wcześnie, wstrzymać się do grudnia, w listopadzie będą nowe kolekcje". Jedna pani powiedziała nawet, że nie ma żadnej sukni w moim rozmiarze (34/36) i nie mogę zmierzyć większej I właśnie w sierpniu wypatrzyłam sukienkę, którą od ręki chciałam kupić, ale mama i przyszły mąż powiedzieli mi, żebym poczekała jeszcze kilka miesięcy. Poczekałam i nie żałuję, bo przez te 4 miesiące całkowicie zmieniły mi się upodobania- początkowo chciałam koronkową suknię przy ciele, a wybrałam szeroką, z falbankami. I jestem naprawdę zadowolona, nie wiem, co bym zrobiła, gdybym musiała iść w tej, co widziałam w sierpniu A wtedy naprawdę mi się podobała, myślałam nad nią chyba z miesiąc i przymierzałam ze 3 razy 
Oczywiście zgadzam się, że przymiarki w lecie byłyby o wiele wygodniejsze i prostsze niż zimą, ale jednak nie w każdym przypadku trzeba się spieszyć, szczególnie kiedy ktoś jest niezdecydowany, tak jak ja. Miałam 6 "wymarzonych sukni" i to były "te jedyne", a teraz wcale mi się nie podobają, więc to mówi samo za siebie
Edytowane przez thea2
Czas edycji: 2011-06-03 o 08:57
|
|
|