Dot.: Z anoreksji do obżarstwa do bólu i załamań psychicznych.
Jak czytam wasze wypowiedzi- jakbym widziała siebie, zaczęło się od diety do studniówki,ważylam 53kg przy 164cm. Potem zaczełam zdrowo się odżywiać (owoce, warzywa) Gdy zaczęłam mieć styczność ze słodyczami- wakacyjna praca- wtedy się zaczęło. Przestałam panować, obżerałam się ciastkami, a potem szłam wymiotować. Potem pojechałam na wakacje i zapomniałam o całym problemie. Zaczęłam gwałtownie chudnąć do 48kg. Rodzice zaczęli się martwić. Ja byłam szczęśliwa- zapanowałam nad jedzeniem. To ja dyktowałam, kiedy jem, z wyższością patrzyłam na ludzi, którzy do koszyka nakładali sobie batoniki. Zaczęłam chodzić do dietetyka, strasznie marzłam, moja waga spadła do 45kg. Tato płakał. Miałam w swoim ciele 7,5 % tłuszczu- dietetyk był zszokowany. Chciałam już przytyć miałam tego dość, a zdrugiej strony się bałam, że zacznę tyć nieproporcjonalnie!Chodzi łam do psychologa. Myślałam, że wszystko się ułoży. Rodzice zaczęli kupować super słodycze i kłaść na stole. Na początku brałam 1 kosteczkę. Najgorzej było na Wielkanoc od tego momentu jadłam prawie same słodycze i sałatki i chleb z masłem przytyłam do 55kg. Wiem, że niby waga w normie, ale sposób w jaki nabrałam masy mnie obrzydza, znowu nie panuje nad jedzeniem. Wpadam w godzinne ciągi jem czasem nawet cały bochenek chleba z masłem do tego czekolada. Potem idę wymiotować choć nie zawsze.Nie wiem co mam robić, marzę o tym żeby normalnie jeść!! Pomóżcie ;( Nie wiedziałam że wyjście z takiej niedowagi ma takie konsekwencje ;(
|