2011-06-17, 00:12
|
#69
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 055
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Diabelskie drogi w Indiach
Większość Polaków narzeka na nasze drogi, a raczej ich brak, dziury, koleiny, ogólny fatalny stan nawierzchni - to standard, ale nie tylko dla naszego pięknego kraju w tej kwestii Indie biją nas na głowę.
Żeby podróżować samochodem po indyjskich drogach trzeba mieć nie lada umiejętności, niezniszczalny bat-mobil, nerwy ze stali i cierpliwość buddyjskiego mnicha i szczęście tak wielkie jak ocean indyjski.
Hindusi to samochodowi kamikadze, nie znają przepisów i co gorsza żadnych nie stosują. Każdy jeździ jak umie o ile umie na dodatek po drogach, których na dobrą sprawę nie ma.
Większość pojazdów to zabytki, a raczej graty, do których strach wsiąść, ale ich to nie przeraża, bo przecież zawsze można poprosić o błogosławieństwo bogini i jak będą gwiazdy sprzyjały uda się dojechać w jednym kawałku. Smaczku dodaje fakt, że w Indiach obowiązuje ruch lewostronny.
Jeśli ma się wyżej wspomniane cechy można oczywiście spróbować jazdy samochodem, ale jest to niezwykle trudne z jeszcze jednego powodu - jakiego? otóż istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że drogę akurat zmył monsun, albo akuratnie stado świętych krów wybrało się na wycieczkę i samochodowej przejażdżki nici.
Najważniejszym elementem każdego pojazdu wbrew pozorów nie jest dobry silnik, a niepozorny klakson. Bez niego ani rusz. Wszyscy na siebie trąbią - rządzi ten kto ma głośniejszy i większe auto. A przepisy, a co tam przepisy- kierowca ma zawsze rację. Nie ważne, że jechał pod prąd, wymuszał wyprzedzanie czy ignorował świtała. To nie ma znaczenia.
Biedota nie ma szans podróżować samochodem więc dlatego najpopularniejszą formą transportu w Indiach są autobusy i pociągi. Jeśli przypomnicie sobie dantejskie sceny na PKP po zmianie rozkładu w zimie - to mniej więcej będziecie mieli obraz transportu w Indiach. Z punktu widzenia turysty to nawet zabawne widzieć jak setka osób próbuje się wepchnąć do jednego przedziału, ale kiedy samemu ma się podróżować w ten sposób już nie robi się tak śmiesznie.
Najbardziej zadziwiającym jest fakt, że mimo tego natłoku ludności, różnych pojazdów, hałasu, zwierząt w połączeniu z łamaniem przepisów ruchu drogowego wszystko funkcjonuje w niezwykle zgodnej harmonii, czyli im większy chaos tym lepiej i można poczuć się jak w domu.
Miałam okazję podróżować takim pociągiem i powiem Wam szczerze to była jedna z największych atrakcji w podroży po Indiach. Poznałyśmy niezwykle miłych ludzi, uśmiałyśmy się po pachy i miałyśmy kila zabawnych sytuacji.
W Indiach nikt nie mógł zrozumieć z jakiego kraju pochodzimy- nie mieli pojęcia, gdzie jest Polska- najczęściej pytano się nas, która to z kolonii brytyjskich.
Cierpliwie tłumaczyłam, że to serce Europy, że Poland to nie Holland, że nie leżą u nas pieniądze na ulicy (a może na jakiejś leżą a ja tam nie chodzę)- mieli wrażenie, że Polska to bardzo bogaty kraj, mówiłam o papieżu - nieliczni kojarzyli postać, ale nie kraj.
Edytowane przez indja2
Czas edycji: 2011-06-17 o 00:47
|
|
|