Hej kochane!
Ojj ciezki dzień za mną, właśnie wróciłam ze szpitala.
Nie mam siły na nadrabianie

Rano wzięło mnie pogotowie.
O 6 dostałam takich skurczy w podbrzusiu, że dosłownie gryzłam ścianę. Myślałam, że chyba urodzę drugie dziecko...Trzęsło mną na wszystkie strony, myślałam, że mi pękło coś w środku. Nawet mój mąż-żołnierz się rozpłakał gdy widział co się ze mną dzieje.
Przyjechało pogotowie, dali mi zastrzyków, czekali, aż przejdzie, bo nie chcieli mnie brać, bo malutkie dziecko w domu, ale nie przeszło i mnie wzięli. Podpięli mnie pod kroplówki, dali jakieś ciężkie leki ( mimo karmienia, bo bym nie wytrzymała z bólu, trzęsło mną okropnie, jakby padaczka).
Wyszło, że macica niebezpiecznie dużo za szybko się skurczyła. Przez to te bóle...
Teraz już raczej czuje się dobrze, choć boli, ale mam mnóstwo leków.
O karmieniu nie ma mowy na razie...
