Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Będę miała dziecko, mąż mnie nie kocha....
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-06-25, 08:24   #1
SmutnaKobieta1
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 6
Unhappy

Będę miała dziecko, mąż mnie nie kocha....


Tak jak w tytule:Za dwa miesiące urodzę dziecko, a tu nagle taki dramat

Jesteśmy oboje po trzydziestce, wydawało by się, że szczęśliwi więc zdecydowalismy się na dziecko.Nie poszło łatwo, musiałam się leczyć, brać przeróżne leki, pigułki po których moje libido spadało do zera, potem inne leki, po których seks trzeba uprawiać na zawołanie-bo bierze się je w ściśle określonych dniach cyklu.W końcu po wielu miesiącach bólu i niewiary dwie kreski na teście-to był cud.Tyle że z powodu mojego schorzenia sprzed ciązy, kiedy już dojdzie do zapłodnienia ciązą jest z zasady wysokiego ryzyka-czyli znów brak seksu i strach i stres. Do tego doszły zwykłe narosłe w małżeństwie nieporozumienia, niedomówienia...

Mąż stał się bardzo drażliwy, wiecznie zmęczony, przytłoczony ogromem obowiązków w pracy.Tłumaczyłam sobie jego zachowanie właśnie tym zmeczeniem i stresem w pracy, starałam się zrekompensować brak możliwości "rozładowania" emocji, schodziłam z drogi by unikać kłótni o byle co, prosiłam by tyle nie pracował, że nie musi przynosić do domu góry pieniędzy jeśli ma się to odbywać kosztem zdrowia i związku.

Wreszczie kilka tygodni temu, bo drobnej kłótni o nic mąż wyszedł z domu, wrócił po kilku godzinach i powiedział mi zalewając się łzami, że się zagubił, że chyba przestał mnie kochać oraz, że się z kimś spotyka

Nie wyrzuciłam go z domu, powiedziałam, że jeśli zechce to pozwolę mu odejść. Ale też powiedziałam, że kocham go bardzo.Wybaczyłam.Tak, zrobiłam to choć stała się straszna krzywda całej naszej rodzinie, naszemu nienarodzonemu dziecku.Boli mnie to wszystko potwornie....ale rozumiem, że się zakochał i że się nie odkocha na zawołanie i dlatego, że je tak chcę.W ubiegłym tygodniu mąż zerwał znajomość z tą kobietą-bo nie pozwalało mu to ruszyć emocjonalnie z miejsca, robić czegoś dalej.Zapisał się też na terapię, za kilka sesji i ja zacznę chodzić tam razem z nim.Nie wiem co z nami będzie.Oboje tkwimy w piekle, płaczemy i pocieszamy się, nie chcemy oraz pragniemy zyć.I jedyne co nas teraz trzyma na powierzchni to kopiące nóżki naszego maleństwa w moim brzuchu.Nie kłócimy się.Wyjaśnilismy sobie wszystko na spokojnie.Mąż mieszka ze mną, pomaga mi we wszystkim, bo jest mi już ciezko z brzuchem.Będzie też ze mną przez kilka miesięcy po porodzie.Nie wiemy co dalej, czy to małżeństwo ocaleje, wiemy tylko, że w tym momencie pomimo strasznego bólu, wstydu mojego męża(płacze ciągle, że dopuścił do takiego momentu w swoim życiu, że w ogóle przyszła mu do głowy myśl aby szukać szczęscia poza domem)musimy zrobić absolutnie wszystko dla dobra naszego dziecka.

To tyle.Trudno mi z tym żyć, ale staram się patrzeć w przyszłość, przecież mam w życiu cel....
SmutnaKobieta1 jest offline Zgłoś do moderatora