Dwie Kosmetyczki - anegdota na dobranoc
W naszych "szybkich" czasach zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym liczymy na porywczy, szybki sukces. Mineły czasy opowiadania bajek z morałem, anegdot przy ognisku i wsłuchiwania sie w gawędę naszych pradziadów. Pomimo wszystko opowiadanie z morałem jest nadal aktualne i jak nigdy dotad towarem pierwsza klasa. Poniższa historyjka wydazyła sie jednak naprawdę.
Dwie Kosmetyczki - siła dotyku.
W pewnym małym, no może mniejszym mieście, za górami choc bardziej za lasami, mieszkały i skończyły szkołę w cechu umiejetnosci róznych - dwie kosmetyczki.
Pierwsza nazwijmy ją Pani A, ambitna, niecierpliwa i z wiekszym groszem przy duszy, postanowiła otworzyć salon w dobrym stylu, aby kowal, mieszczanin ale i książę zaglądnoł i co nieco dobra dodał swemu wizerunkowi.
Druga, nazwijmy ją Pani B, także ambitna, pokorna, bardzo cierpliwa i jedno bez grosza przy duszy, ale że jej bozia rozumu nieposkapiła z prośba jakoby do zajazdu poszła i terminować najpierw u innej żywo poczęła co by się umiejetnosci w prawdzie nauczyć.
Po roku Pani A salon a juści potężny, w girlandach wystrojonych roztoczyła z wszelakimi pachnidłami z Francuzyji i krajów zamorskich, no i najnowszem sprzętem mechanicznem jako żwawo sprowadziła, co by panny w gorsety lepiej wchodziły, a panowie muskularni byli. Fala ludzisk do niej poszła co by te dziwy wyprubować, a że w starostwie wybory rozporządzono to powodów było bez liku mosci panom jak i ich mołżonkom. Ale najpierw umyslnego trzebabyło słać coby w kolejce miejsce zrobił.
Pani B w tymczasie małe przyizbetko przy karczmie przyjezdnej wynajeła i od serca proste zabiegi dla pospólstwa raczyła robić. A to za półdarmo, a to panny poprawiała nieobeznane z krokiem tanecznym na wielkich balach, a to słówko serdeczne rzekła Pani wielmoży ze nie przystoi róż do błękitów. Poznawszy zmeczenia wagę jęła raz po raz zmeczone twarze dotykiem koić i jakoby masażem intuicyjnie ludziskom usmiech, radość i pogodę przywracać. Najpierw raz w tygodniu to służce u pana, to kowal sie trafił. A raz nawet ksiądz proboszcz sie trafił co nie mógł sobie z trikiem nerwowym poradzić. Przyszedł czas i na hrabinę, przyszła co by jej zdziebko lat ujęła, bo w konkury do Pana ziemskiego startowała, a czterdziesta piąta wiosna swoje poczyniła.
A tymczasem Pani A potrosze jakby mniejszy ruch spostrzegła, opłat wiele, długów dużo a i komornik w końcu zaglądnoł, bynajmniej nie dla urody, w rzeczy samej. Fala przeszła podobnie ludziji jak i samych czeladników co terminowali góra miesiąć i ....
A tymczasem Pani B, słynąca w okolicach z cudownych rąk co to ukojenie dają, urodę poprawiają i usmiech przekazują opędzić od klientów się niemogąc, z uśmiechem odmalowała zajazd stary no bo przecież na przyizbie ani poczekalni, ni salonów niebyło...
Dobranoc.
Pozdrawiam Piotr.
Znacie podobne historyje?
|