Napisane przez Mikadoo
Hej.
Niedawno poznałam chłopaka 21 lat, czyli prawie 4 lata młodszego. On od roku mieszka w moim mieście, przeprowadził się tutaj z mama z innego województwa. Spotykałam się z nim kilka tygodni.
Za pierwszym razem nie zrobił na mnie wrażenia, chudy, specyficzny styl bycia, śmiesznie mówi (widać było że jest z innego regionu). W dodatku bez matury. On sam tutaj trochę samotny, znajomi tylko z pracy. Jednak przekonał mnie trochę do siebie, fajnie mi się z nim rozmawiało, dobrze się czułam przy nim.
Był bardzo we mnie wpatrzony, zauważyłam to od razu,
chciał mnie bliżej poznać, więc zgodziłam się z nim spotkać następny raz ale uprzedziłam, że mogę spotykać się na luzie, że nie chcę się angażować, powiedziałam, żeby się na nic nie nastawiał...
Musze się przyznać, że coś mi się w nim podobało... ale zastanawiałam się jak bym go zabrała gdzieś do znajomych czy do rodziny, on był jakby z innego świata, myślałam sobie, że ludzie by się zastanawiali co ja z nim w ogóle robię.
W dodatku urzekł mnie tym, że był bardzo opiekuńczy, słodki... szczerze przyznam, że żaden facet nie całował i nie tulił mnie w taki sposób jak on..
Z czasem różnice, które między nami widziałam jakby się zacierały...
Jednak na ostatnim spotkaniu przyznał mi się do czegoś co mnie zwaliło z nóg. Przyznał się do tego, że był uzależniony od amfetaminy. Powiedział to w taki sposób, że jeśli zdecydowałabym się z nim być to muszę wiedzieć z kim mam do czynienia. Normalnie trafiła we mnie bomba.
Przyczyny sięgnięcia po ten szajs były standardowe: on mieszkał w niedużym miasteczku, wychowywała go samotnie mama, urodę ma po ojcu obcokrajowcu, trochę mu dokuczali, on sam był nieśmiały chciał po prostu "zaimponować".
Od jakiegoś czasu jest czysty, nie jeździ do rodzinnego miasteczka bo tam się nie oszczędzał, próbuje się jakoś poukładać, bardzo żałuje tego ale jak sam powiedział, bez tych wydarzeń nie jest w stanie opowiedzieć historii swojego życia. Z reszta ponosi tego konsekwencje, i będzie ponosił całe życie.
Po tym stwierdziłam, że nie będę się z nim spotykać, że jest to dla mnie nie do przejścia, nie dałabym rady. Minęło kilka dni, mam z nim kontakt ale czuję się strasznie, mam wrażenie, że co nie zrobię to i tak będzie źle, chciałabym się z nim widywać, poznać go bliżej ale boję się, że i ja i on się zaangażujemy, że ja go skrzywdzę, że sama będę cierpieć. Już nie mówiąc jak bardzo podle się czuje z tym, że przejmuje się co ludzie powiedzą...
Proszę powiedzcie co o tym sądzicie, bo ja nie wiem już co mam myśleć...
|