Cześć Dziewczyny,
niestety ale ten wątek dotyczy również mojego małżeństwa.
Bez zbędnych szczegółów- po prostu czuję się w swoim związku jak niepotrzebny mebel.
Generalnie tż jest dobrym człowiekiem, czułym ojcem, ale jest totalnie zamknięty na cudze potrzeby, wręcz nie potrafi sobie czegoś takiego wyabstrahować.
Na początku seks był genialny- przez jakieś 1,5 roku dwa lata- zdałam sobie jednak sprawę, że działo się tak ponieważ to ja inicjowałam seks, ja zabiegałam, ja się starałam ładnie wyglądać.
Aż w końcu się wkurzylam i przestałam. W taki sposób nasze pożycie umarło śmiercią naturalną.
Właśnie kończę pierwsze opakowanie swoich pigułek anty, od rozpoczęcia opakowania nie kochaliśmy się ani razu (maj gad

)
Do tego wszystkiego wstając wczoraj w nocy na siku natknęłam się na mojego ślubnego traktującego swój popęd w pojedynkę, co mnie rozbiło dokumentnie.
Przepraszam, że się nie odniosę do poprzednich postów, ale tylko jedno przychodzi mi na myśl- aby wystrzelić wszystkich podobnych typkow na księżyc
Ja mam 23 lata, on 24. Dzisiaj cały dzień przełaziłam w powyciąganym dresie.
pozdrawiam serdecznie