Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Problem z mamą.
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-07-06, 17:00   #1
Lili_anna
Raczkowanie
 
Avatar Lili_anna
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 113
Unhappy

Problem z mamą.


Witam wizażanki.
Już od jakiegoś czasu myślę, by opisać moją sytuację z mamą, ale dopiero teraz jakoś się zebrałam.

Najpierw zarysuję sytuację. Mam 20 lat, mieszkam w małej ale ucywilizowanej wiosce, studiuję, od 2 lat mam chłopaka.

A przechodząc do konkretów to czasem mam dość mojej rodzicielki, jest po prostu nie do zniesienia.

Sytuacja numer 1. Jestem ze swoim facetem 2 lata ( moi rodzice go znają, znają również jego rodzinę - mają o nich dobre zdanie), jak tylko zaczęłam kręcić z Ł, to w kółko słyszałam od mojej mamy, że mnie zostawi, że za młoda jestem, że powinnam się bawić, a nie czekać za facetem. No myślę sobie OK, ale... W wieku 17 lat nie mogłam chodzić na imprezy z koleżankami, nie mogłam chodzić na spacery wieczorem ze sąsiadką bo " co ludzie powiedzą?!", to jak ja niby miałąm się bawić jak nigdzie nie mogłam wyjść?
Teraz jest ten Ł i widujemy się średnio 1 raz w tygodniu, nie daj Boże, żeby przyjechał w niedziele, bo w poniedziałek idę do szkoły i "co ludzie powiedzą?!". Jak przyjedzie w sobotę, to mamuśka odstawia sceny i ZAWSZE około 21.00 zaczyna "wędrówki" po domu, żeby było słychać, że nie śpi. Jak kiedyś Ł przyjechał do mnie po pracy i zdarzyło mu się zasnąć na fotelu, a ja nie chciałam go budzić i pojechał o 23 do domu to było, że się "kur..ie" I jak ma przyjechać i spać, to w ogóle, ma nie przyjeżdżać. W kółko tylko słyszę, że "co ludzie powiedzą" i że na pewno zajdę w ciąże, co jest mało realne.
Jak kiedyś mamie powiedziałam, że mam to gdzieś, bo nikt za mnie życia nie przeżyje. Mam te 20 lat, nigdy nie dałam im jakichkolwiek powodów do braku zaufania, to powinni się mnie czepiać, to znowu się zaczęło... Mam dość tego, że nie akceptuje mojego faceta, choć to dobry człowiek i zawsze pomaga moim rodzicom, no ale...

Syt. 2. Nie ma tygodnia, żebym nie usłyszała, że jestem kur..ą, dziw..ą, robie z domu burdel, nie mam za grosz szacunku do rodziców, jestem nieukiem, tłukiem itp itd. Jak się konkretniej zdenerwuje, to potrafi mnie nawet uderzyć. Jakieś pół roku temu uderzyła mnie w policzek, to ja nadstawiłam drugi, to ta się zdenerwowała jeszcze bardziej. Kiedyś naprawdę bardzo mnie to wszystko bolało, a teraz chyba się przyzwyczaiłam.

Syt. 3. Mama sama nie pamięta co mówiła dzień czy dwa wcześniej. Np. w poniedziałek powiedziała, że mam we wtorek kupić ziemniaki, ale stare, bo młodych szkoda na kluski śląskie. To we wtorek kupiłam te stare ziemniaki jak kazała, obrałam je i ugotowałam, a ona, że " jestem po.ebana, , bo na jak te stare ziemniaki smakują w ogóle" Wzięłam jej powiedziałam, że wczoraj mówiła co innego a dziś nie pamięta, to mama : ja sobie nie życzę, żeby ze mnie idiotkę robić.
Moja siostra wczoraj podlała kwiaty, około godziny 15.00 o 15.30 mama wróciła z pracy i zaczęła się na nią drzeć, że kwiaty nie podlane. To siostra niesie jej doniczkę z tym kwiatkiem, pokazuje ziemię, że się klei a mama, że suche


Syt.4 Znalazłam pracę na czas wakacji. W sumie byłam zaskoczona, że oddzwonili do mnie, ale sprawdziłam wszystko i w sumie spoko firma, zarabiałabym jakieś 1200 zł, a na dojazdy straciłabym z 70 bo pociągiem i na dodatek blisko. Pochwaliłam się rodzicom, że znalazłam pracę i mogłabym tam nawet pracować w ciągu roku w weekendy, ale za mniejszą kasę, to się znowu nasłuchałam, że dosyć się w życiu narobię, chciwa jestem, czy na chleb mi nie starcza? ludzie powiedzą, że rodzice mnie utrzymywać nie chcą. Znowu się zaczęło wyzywanie i to te najgorsze epitety. Więc zrezygnowałam z tej pracy dla świętego spokoju.

W sumie to nie wiem po co to wszystko piszę. Płakać mi się chce jak o tym myślę. W gruncie rzeczy, to jest dobra kobieta, tylko te jej odchyły od normy ( wyzywanie i bicie) są straszne. Ostatnio sobie pomyślałam, że gdyby ta praca na serio wypaliła, to przeniosłabym się na zaoczne, wynajęła pokój w akademiku i wyprowadziła się... Tylko co z moją siostrą? Chłopak powiedział, że mogę się przeprowadzić do niego, ale o tym co działoby się potem nawet nie chce myśleć. Stwierdziłam, że za rok przeniosę się na zaoczne, jeżeli sytuacja się nie poprawi.

Dziewczyny napiszcie cokolwiek, ze nie mam się czym przejmować, albo, że tak jest w większości domów, albo, że to " co ludzie powiedzą" jest normalne, bo ja już sama nie wiem co o tym myśleć.


Przepraszam, za takie długie i mało trzymające się kupy "coś".

Edytowane przez Lili_anna
Czas edycji: 2011-07-06 o 17:09
Lili_anna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując