Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Frederic Malle, Editions de Parfums
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2006-09-30, 00:16   #3
Toccata
Zadomowienie
 
Avatar Toccata
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 322
Dot.: Frederic Malle, Editions de Parfums

Anniehall, ale opis Obłęd
Ale trudno mi się z nim nie zgodzić. Musc Ravageur jest zapachem trudnym, zmagam się z nim od wczoraj przepojona fascynacją i obrzydzeniem zmieszanymi w równych proporcjach...no, może z lekką przewagą zauroczenia Lekko mdląca, metaliczna słodycz od pierwszego powąchania zawirowała mi w głowie, zamroczyła, zraniła wręcz i uraziła, ale bezkompromisowo przykuła nos od nadgarstka.
Nie powinnam była próbować go jako pierwszych perfum z tego Sezamu, który dostałam od Ciebie W gruncie rzeczy trudno mi teraz sprecyzować zrównoważoną opinię o pozostałych To dzikie zwierzę ma zbyt silną osobowość , MR spadł na mnie jak jastrząb, zahipnotyzował wręcz. Jest drapieżny, nieokiełznany, pulsuje niecierpliwością. W swych pierwszych akordach skojarzył mi się z ogromnym pręgowanym tygrysem, w irytacji krążącym po zbyt ciasnej klatce. Krwiożercze skojarznia nie są mi więc obce. Coś jest na rzeczy: krew, lepka posoka, gniew i strach, balansowanie na cienkiej granicy ryzyka... MR ma w sobie zwierzęcość przypominającą Dzing! - przy nim również dopadły mnie obrazy polowania, ale wizja była bardziej "cywilizowana", europejska. MR ma klimat filmu "Duch i mrok" z Valem Kilmerem, ten o polowaniu na lwy-ludojady, wywołuje podobny dreszczyk grozy drażniącej kręgosłup. Znacznie ładniej prezentuje się mglistą, wieczorową porą niż o poranku. Jest też zupełnie bliskim krewniakiem Gaiaca Micallefów, to była moja pierwsza analogia . Ale Gaiac jest w pełni gentlemanem, MR to zimny, cyniczny, sarkastyczny drań, taki co naciska spust bez mrugnięcia powieką, strzelając w plecy. Pod koniec są bardzo podobne ale i tak "dziki Frycek" zgarnia u mnie pierwszą nagrodę
Cóż, MR z miejsca trafił do grona moich kontrowersyjnych, wyrazistych fascynacji: Dzing!, Avignon, Ambre Sultan, Ambre Russe, czy Aoud - wszystkie one mają w sobie coś brudnego, drażniącego, mrocznego...
I jeszcze jedno - MR to perfekcyjnie zmieszana kompozycja - bardzo trudno wyodrębnić poszczególne składniki, które przenikają się nawzajem, moze tylko gwajak zyskuje lekką przewagę. Ale poczuc sam cynamon, goździki, czy lawendę - ooo, to już trudniej.
Wielkie dzieło.

Ale ale - gdzie to tytułowe piżmo? Zabłądziło po sądziedzku do Une Rose? Tak by się mogło zdawac. Cudna, oleista różyczka z upływem czasu uwalnia zgrzytliwą nutę, którą będę do śmierci wypominac Agentowi

Zafascynowało mnie En Passant, pachnące bzem i - chciałoby się dodac - agrestem. Niestety agrestu tam nie ma, ale i tak EP zdaje się byc odpowiednim pachnidłem dla Yennefer Sapkowskiego
Wrócę do próby opisu tego, ale troszkę później, kiedy MR wypuści mnie ze swoich szponów
Toccata jest offline Zgłoś do moderatora