2011-07-21, 13:09
|
#3162
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Szakal... o jakich wyzwiskach ty piszesz? I czy są to słowa od osób bliskich? Swoją drogą jest to przemoc psychiczną (nie można nazwać tego inaczej) Jest to bardzo trudna sytuacja, ale właśnie ty musisz wyzdrowieć i usamodzielnić się żeby się stamtąd wydostać. I to że przytyłaś jest baardzo dużym plusem, bo musisz dojść do wagi bezpiecznej chociaż na tyle by byle infekcja nie spowodowała załamania organizmu.. Jeśli utrzymujesz kontakty z ludźmi i toni bawią się twoimi emocjami, to je po prostu zakończ. Dobry ochrzan byłby wskazany, bo takim ludziom trzeba mówić wprost, że są bezczelni i że sami powinni wziąć się za siebie. A nie truć tobie i się wtrącać , bo nie mają do tego prawa, a jeśli wiedzą że byłaś jedną nogą w grobie to znaczy ze się z (...) na łby pozamieniali.
Odnosząc się do posta izy napiszę, że zgadzam się z tym że nie wystarczy zacząć jeść żeby wyzdrowieć, jednak od czegoś trzeba zacząć. Wydaje mi się, że zaczynałam podobnie jak szakal jeśli chodzi o jadłospisy, nie wpisywałam swoich, ale jadłam również przerażająco małe ilości. Idealnie nie jest i być może nigdy nie będzie, ale jest super chociażby dlatego że od pół roku nie zachorowałam na żadną infekcję, które jeszcze jakiś czas temu nękały mnie non stop. Miseczka A stała się sporym B. I to już jest duży pretekst do tego by już nigdy się nie odchudzać a może nawet przytyć jeszcze trochę.
Myślę , że należy się skupić na zaletach zdrowienia a nie wadach i uświadomić sobie że zalet jest dużo więcej. W miarę upływu czasu odkąd zdecydowanie przerwałam chorobę, nabrałam takiego dystansu do swojej figury że jestem spokojna i nie boję się jeśli np. waga kiedyś wskaże np. 55-60 kg (zaznaczam że mam 1,63 cm wzrostu). Wiem, że mogę wtedy wyglądać dobrze, z tym że wolę ważyć mniej ; pytanie czy to że tak chcę to kwestia chorobliwego jeszcze myślenia, czy tego że całe życie ważyłam nie więcej niż 50-51 kg(nie liczę ciąż kiedy w ostatnim miesiącu dobiłam do max. 62 kg i nieszczęsnych neuroleptyków po których utyłam z powietrza do 72 kg). I że jak tak tyłam po lekach to coraz ciężej mi było się ruszać.
No nic. Zdrowiej szakal i bądź spokojna , nie będzie żadnego jojo tylko zdrowa waga dorosłej kobiety . I wypuszczaj drugim uchem wypociny tych półgłówków zza krzaka, rób swoje.
---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 13:54 ----------
Cytat:
Napisane przez szakal165
a ja mam problem, bo chciałam zjeść na kolację urodzinowe ciasto, wzięłam ale dobrałam pół banana i 2 kromki tostowego chleba z wędliną warzywami i serem mam wrażenie,że za dużo zjadłam co ja mam zrobić ;/ miaŁam chęć ale już zjadłam do kawy 1 porcję i dołożyłam 1 do kolacji masakra ;( mam urodziny a czuję,że jestem świnią
|
To co zjadłaś na kolację to naprawdę standardowe ilości tyle, że jeszcze jesteś na etapie myślenia że to dużo. Twój organizm potrzebuje składników by odbudować to co zostało zniszczone, ale do tego nie wystarczy jedno ciastko tylko pełnowartościowy posiłek, więc nie lamentuj tylko naprawdę bądź dumna, że zjadłaś sobie taką fajną kolacyjkę .
---------- Dopisano o 14:09 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ----------
Jeszcze tylko chciałam napisać że jak byłam na etapie wychudzenia, coraz częściej miewałam sny, że umieram. A jak się budziłam rano to czułam że mnie całkiem zjadło i sprawdzałam czy mam jeszcze mięśnie. I potrafiłam tak źle się czuć fizycznie że aż płakałam ze strachu że nie dożyję momentu jak moje dzieci dorosną. I takie coś dużo bardziej przeraża niż to że bym mogła ważyć nawet 70 kg, bo schudnąć można zawsze ale już zmartwychwstać nie bardzo.
|
|
|