Sorry, że dopiero teraz odpisuje, ale się zdrzemnęłam, a potem leciałam na Pilates.
Generalnie nie mam zastrzeżeń co do instruktorów żeglarstwa, są ponoć fajni, bardzo się dziećmi zajmują, ćwiczą z nimi, wypływają jako eskorta przy żaglach- tu super.
Ale wychowawcy... Kilka ciekawostek- moją małą zmoczył deszcz w piątek na żaglach, przeziębiła się, katar, kaszel, skończyły się jej chusteczki, w piatek późnym wieczorem, idzie do wychowawcy prosi o chusteczki, pyta czy maja jakieś krople do nosa, witaminę C- słyszy że nie. Prosi o herbatę bo jej strasznie zimno, słyszy że herbat nie ma- po czym za 10 minut wchodzi opiekunka do pokoju z herbatą
Zabawa w sobotę wieczór- każą dzieciom malować twarze długopisami, zabawa trwa tak do 21.50, po czym jedna z Pań się wkurza mówi że o 22 dzieci maja iść spać- nie ma się jak umyć, zmyć tych rysunków, po czym jeszcze oznajmia dzieciom, że od dziś ma ich w dupie tak jak oni ją i nawet jak ktoś będzie chory to ma do niej nie przychodzić.
Dziewczynki otarly sobie kolana przerzucając żagle, moja wbiła jakąś drzazgę - Pani wyciąga drzazgę po kilku dniach, z ropiejącego palca i mówi opłukaj sobie wodą bo utlenionej nie ma
To jest opieka?
Wysmaruję im w niedzielę takiego maila, że Paniom w piety pójdzie