Perypetie konkubiny:
Wczoraj w sklepie podczas kupowania składników do tiramisu.
Luby: - Będziesz robić karpatkę?

Luba: - Nie, nie będę, będę robić tiramisu
Luby: - Aha...
Wczoraj w domu podczas przygotowywania masy z mascarpone.
Luby, wbiegając do kuchni: - Robisz karpatkę?!

Luba: - Nie, robię tiramisu, mówiłam Ci przecież.
Luby: - Aha...
Dziś w pracy luba dostaje od lubego SMS-a o treści:
”Zjadłem to ciasto z lodówki. Maritasu, tak? ;P Dobre, nawet bardzo

”
Po chwili drugi SMS: ”Ale to nie karpatka...

”
Tak jest zawsze, gdy coś robię słodkiego. Luby wie, że nie umiem robić ciasta do karpatki i niestety, musi my wystarczyć to, co zje u babci, ale i tak za każdym razem mnie namawia na karpatkę w taki niecodzienny sposób
