[margirit]

Mam dopiero 19 lat, a mam takie sińce pod oczami i doły, że szpeci mnie to jak nie wiem. Ogólnie mam normalną twarz, psoty nos, proste zęby, kształt buzi ładny, tylko te wory, które o wszystkim decydują. Jestem brzydka jak noc bez makijażu. Makijażem można to troszeczkę zatuszować i ogólnie podkreślić oczy. Jak spędzę w łazience pół godziny to jeszcze mogę na siebie patrzeć.
Dzisiaj odbyłam dyskusję z mamą i siostrą na temat zlikwidowania tego w gabinecie medycyny estetycznej. Wcześniej mama się zgadzała, a teraz się jej odmieniło, że jednak ona się boi i niepotrzebne mi to. Wkurzyłam się, bo mojej siostrze dołożyła kilka tysięcy, żeby sobie silikonowe cycki zrobiła. No i powiedziałam jej, że jak siostra chciała mieć cyce silikonowe to nie miała nic przeciwko, a mi teraz nie chce pozwolić na usunięcie tego. No i po wojnie dała mi wielce z fochem pieniądze, że jak chcę to mogę robić, ale mam jej w to nie mieszać. Ogólnie to sama jeszcze nie wiem czy to zrobić czy nie bo boję się troszkę czy efekt nie będzie gorszy. Ale mam cholerny kompleks z tego powodu.
Parę godzin później jak siedziałam przy stole bez makijażu i mój głupi brat siedział na przeciwko mnie to mówi "ale ty masz wory pod oczami, masakra" i do męża naszej siostry mówi (bo też tam był) "no zobacz, prawda że ma"
Wieśniak tego na co dzień nie zauważa bo zazwyczaj mam makijaż, ale już bez to mi dosrał ;/
Poszłam do swojego pokoju i się rozpłakałam.
Nie wiem co mam z tym pyskiem już robić. Iść na ten zabieg ?