Dzień dobry

Super się czyta historie Waszych rodziców.
Tośki normalnie jak z filmu

a moich to taka mniej romantyczna historia, choć pewnie były momenty

inna sprawa, że poznałam tę historię w złym czasie w małżeństwie moich rodziców, już nigdy lepiej nie było, więc nie miałam okazji usłyszeć, że było różowo. W każdym razie poznali się w szkole, ojciec był jednym z tych ciach szkolnych

chodził w skórze i miał motor, na który wyrwał mamę

wiem, że byli ze sobą, potem jakoś się rozpadło, wtedy mama poznała takiego Jacka (to jest dopiero romantyczna historia i strasznie mi przykro, że nie doszła do dobrego finału... ciekawe, czemu mój brat ma na imię Jacek

), było już prawie-prawie, ale się posypało, właściwie z winy babci... Mama wróciła do ojca. Masa wycieczek, Zakopane, Krynica, motor, spływy... Nie wiem, jak ojciec się oświadczył mamie, ale wiem, że pierścionek zaręczynowy kupiła sobie sama za własne pieniądze

z przyjemniejszych - powstałam w Pieninach

jakoś we wrześniu, grzali się na jakimś wypadzie, najs, nie wiem, czy mój brat był z nimi, ale miał 15 lat, to był wyrozumiały
