Nareszcie zrobiłam fotki tego, co wytworzyłam ostatnimi czasy. Napatrzyłam się na piękne sutaszki i zachciało mi się też pozszywać sznureczki. Ale żeby nie było za łatwo, to połączyłam sutasz z haftem koralikowym i oprawą kaboszonów. I tak powstały kolczyki z cudnymi kaboszonami muszli Paua oprawione w koraliki i sutasz.
... no bo nie można poprzestać na pracochłonym sutaszu... trzeba dodatkowo pomęczyć się z jeszcze bardziej pracochłonnym koralikowaniem...
Jeszcze wcześniej skończyłam dwie bransoletki: pierwsza - to zwykły brick stitch w wydaniu "zbierz wszystkie koralikowe śmietki i połącz ze sobą" - wbrew pozorom bardzo pracochłonna i o dziwo, świetnie się układa na ręku i nosi, jest lejąca i przyjemna w dotyku.
Druga bransoleta - to haft koralikowy na podkładzie i metalowej obręczy. Kaboszon "kociego oka", Toho i Preciosa. Skomentuję tak: dużo wody w Wiśle upłynie zanim zabiorę się za następną... gdybym zdawała sobie sprawę z ilości roboty, jaka mnie czeka... pewnie też bym ją wyhaftowała
I, na koniec, liliowe kolczyki, które pokazywałam już wcześniej, ale w końcu zyskały wykończenie z tyłu - kremową ekoskórkę.
Nie podobają mi się zdjęcia, i tak wybrałam najlepsze z tego, co zrobiłam, ale mój aparat odmawia współpracy ze mną i widzi większość rzeczy w czerwonej poświacie
