może jestem mało wyrozumiała, ale mnie ta sytuacja z wyjazdem do warszawy wyprowadziłaby z równowagi
nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem - chyba by mnie coś trafiło na miejscu.
kiedyś mój tż też często [a może czasami, tylko ja byłam przewrażliwiona] odpowiadał `nie wiem`, ja go pytam o jakąś głupotę w stylu tego wyjazdu, a on `nie wie` [
jakby tu była potrzebna jakaś wiedza 
]. zaczęłam się irytować, kłóciliśmy się i w końcu zaczął się zmuszać do jakiegokolwiek odpowiadania mi.
teraz ta rozmowa wyglądałaby pewnie tak [u mnie, biorąc wasz schemat rozmowy]:
- pojedziemy tu i tu, pozwiedzać to, to, to i to?
- nie wiem
- czemu nie wiesz?
- nie wiem co będziemy robić w przyszłym tygodniu - tu następowało zmuszenie się do rozwinięcia wypowiedzi - jak będzie czas/pieniądz/możliwość, to pojedziemy [np.] w weekend
i potem rozmowa o tym już co będziemy robić na tej wycieczce.
dla mnie takie zaangażowanie się w rozmowę jest ważne, takie ciągłe
nie wiem nie wiem sugeruje mi, że rozmówca jest po prostu niezainteresowany.
ja po wielu bataliach
wymusiłam na tż-cie żeby
myślał i nie miał pustki w głowie
