No...jakby tu powiedzieć...mieszkamy przy najbardziej wymarłym cmentarzu, jaki znam

- ewangelickim- ostatnie groby są sprzed drugiej wojny, a te poprzednie tak zarośnięte i omszałe, że ledwie widać, że jakieś literki tam były

Nie pierwszy dom przy cmentarzu, tylko drugi- ale i tak, jak słyszę ryk rozrywający knieję, to dopiero od paru dni ciar nie mam
no i właśnie powyżej wyjaśniam, czemu się włóczę po szuwarach- ale wymyśliłam tu brakujący element twojego obrazka- zwierzę, i to jakie!
Ano jedzą- jako że ryby głosu nie mają, słychać szelest trzcin, a po oświetleniu latarką widać, jakby się woda gotowała od ryb- szczególnie te malutkie, srebrzące się w słupie światła, wyskakują jakby rzędami z wody- szczupak to już chyba nie, bo on jest raczej dzienny, ale kto go tam wie- są i sandacze, i sumy, i okonie- garbusy
cisza taka, że wszystko slychać- pluski wokół i syk gaszonego papierosa

i jeszcze jakby cichy chrzęst - nie wiem, co to

Żaby chyba skończyły aktywność
Zamiast chleba szaszłyki (robota W.)
I rum oraz Kinley
Odlewka Montala mi się skończyła

, pachnę Rushem

używam tylko wieczorem i komary mnie nie gryzą