|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Mondello
Wiadomości: 324
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Dobrze, więc postaram sie pisać krócej. Po pierwsze, to jakieś takie wstępne zainteresowanie zaczęliśmy sobą z M wykazywać, jak miałam piętnaście lat, a nie czternaście. Bo w grudniu tego roku skończę siedemnaście. Co pewnie niewiele zmienia.
Po drugie - trochę żartobliwie napisałam o tym, że mój brat nie miał nic przeciwko moim nocowaniom u M, bo nie ma się co ciąży bać. Dajcie spokój, początek tego związku ( wtedy jeszcze w kompletnie platonicznej formie) przypadł w końcu na czasy życia moich rodziców - oni naprawdę nie dali by mi komukolwiek zrobić krzywdy, nawet jeśli byłby to wieloletni przyjaciel rodziny. Z drugiej strony, między nami nie było wtedy nic niestosownego, a rodzice byli nauczeni doświadczeniami z naszej rodziny - związek moich pradziadków był skandalem, bo ona była z jakiejś ubogiej, ale szlacheckiej rodziny, a on był Żydem, rodzina ją wyklęła, nikt nie dawał im szans, a byli podobno bardzo szczęsliwym małżeństwem - wprawdzie krótko, bo siedem lat po slubie zmarła na gruźlicę. Moi dziadkowie byli wprawdzie całkiem zwykłym małżeństwem, a ludzi bardziej szokował ich zdeklarowany ateizm, niż cokolwiek innego, moja mama była starsza od taty o siedem lat, podczas ślubu ona miała 32, a on 25 i też wtedy ludzie na to dziwnie patrzyli, a im sie udało. Ja po prostu dość późnym dzieckiem rodziców jestem, mama bardxiej podejrzewała menopauzę niż ciążę podobno. Mój brat ożenił sie z super dziewczyną, ale ojciec P jest nałogowym hazardzistą. Była jedną z tych dziewczyn, które wręcz uciekają z domu do chłopaka, co też podobno nie wróży dobrze związkowi - póki co u nich działa. I wiem, że to nie jest żadna gwarancja, znam też statystyki i wiem, że pary z tak dużą różnicą wieku bardzo cżesto się rozpadają. Zawsze może być tak, że on się kiedyś zakocha w rówieśniczce, czy ja w rówieśniku. Ale tego, czy się będzie ze sobą do smierci to nikt nie wie, nawet ludzie biorący ślub wiedzą, że chcieliby być zawsze razem, a co z tego wyjdzie, nigdy nie wiadomo. Ale na przykładach wyniesionych z domu widzę, że takie związki mają szansę. Wymagają tylko dużo więcej pracy i zaangażowania.
Gdyby on mnie wtedy , gdy miałąm piętnaście lat zaczął namawiać na seks, to ostro zareagowali by i moi rodzice i mój, brat i ja, bo kompletnie nie byłam na to wtedy gotowa i nie wcale tego jeszcze nie chciałam. Ale tego nie było. Chodziliśmy sobie wtedy razem do kina, do kawiarni, oglądaliśmy w domu formułę, bo oboje lubimy samochody. Cała moja rodzina ( a także jego rodzice, których świetnie znam, jako dzieci spędzaliśmy często wakacje wspólnie nasza rodzina i jego) naprawdę bacznie przyglądała. Piętnaście lat to moim zdaniem w ogóle za dużo, żeby myśleć o fizycznej stronie związku. Z tym, że ja w grudniu skończę siedemnaście, a po zabiegu seks będzie możliwy, kiedy będę miałą siedemnaście i pół. To nadal jest wcześnie, ale już chorego w tym nic nie widzę.
Żeby odsunąć więc od niego skojarzenia z pedofilią informuję, że dotychczas nie widział mnie nago ( nie licząc tego, że jak byłam noworodkiem i mama wróciła ze mną ze szpitala, to mój brat i M oglądali moją kąpiel - nawet obydwoje mogli mnie potrzymać przez chwilę na ręku i oczywiście, kiedy trzymał mnie M, ja się zsikałam. Cieszę sie tylko, że tego nie pamiętam... Nocowałam u niego wiele razy, ale na dole na kanapie. Jedyny czas, kiedy spaliśmy razem, to po śmierci rodziców, bo jego obecność mnie trochę uspokajała. No i oczywiście, widział mnie w kostiumie kąpielowym, czy koszulkach nocnych ( które od pewnego czasu zaczęłam wybierać nieco krótsze i zwiewniejsze). I całujemy się już od kilku miesięcy normalnie. Z seksem chcę zaczekać, aż będę w stanie uprawiać go kompletnie. To naprawdę nie było tak, że dorosły facet zaczął sie rzucać na nastolatkę. Przysięgam.
Co do seksu- wiem, że nie jest pewne, czy po zabiegu będę mogła uprawiać go w sposób pełny czy nie. Podobno czasem można i nawet czuje się to, co się czuć powinno, u innych to są doznania raczej emocjonalne niż fizyczne, a inne kobiety po prostu to boli i muszą wymyślać inne sposoby. I tak, z miesiąca na miesiąc zaczynam mieć coraz większą ochotę, żeby z nim to zrobić. Pewnie wystarczyłoby kupić Cosmopolitan i już znałabym miliard sposobów, jak uprawiać seks nawet bez pochwy. Chodzi o to, że nie chciałabym rozkładać tego pierwszego razu na kilka części. Nawet jesli byśmy po nim stwierdzili, że i tak nam taki klasyczny seks nie odpowiada, to jednak chcę, żeby ten pierwszy raz był naprawdę pierwszym razem. Na zabieg idę dla siebie ,a nie dla niego, ale to z nim chcę się kochać. Nie pochodzę z bardzo tradycyjnej rodziny, ale dla mnie w tej chwili seks musi byc równoznaczny z miłością. Muszę być w związku, muszę widzieć jakąś przyszłość tego związku ( nawet, jeśli by to miało nie wypalić), muszę mieć całkowite zaufanie do partnera. Nie chcę po prostu uprawiać seksu, chcę sie kochać. Więc zabieg robię dla siebie. Ale w tej chwili nie wyobrażam sobie seksu z żadnym innym partnerem jak M.
Odpowiadając na inne pytanie: zabieg robi się, kiedy ktoś chce rozpocząć współżycie. Najczęściej jest wykonywany u dziewczyn miezy 16, a 18 rokiem życia. Ale nie ma przeszkód, żeby zrobić go u 25 latki ani u 14 latki ( podobno czasem rodzice naciskają, żeby zabieg zrobić zanim dziewczynka będzie miała chłopaka). Teoretycznie warunkiem powinna być gotowość do rozpoczęcia współżycia. Zawsze można tę pochwę rozciągać samodzienie, mechanicznie - ale to jakieś trochę smutne i uwłaczające jest. Moim zdaniem przynajmniej. Tak, dopuszczam do siebie świadomość, że być może będę też musiała uprawiać seks bez użycia pochwy. Spróbujemy, zobaczymy.
Odpowiadając na kolejne pytanie : tuz po smierci rodziców byłam pod opieką psychiatry, bo tu po prostu były potrzebne silne leki uspokajające. Potem przez pół roku jeździłam na wizyty u psychologa. Pomagały, ale wtedy starałam sie uporać ze śmiercią rodziców, a nie w głowie mi były związki.
Odpowiadając na post o tym, żebym się nie nastawiała , że będę pracować w instytucie, bo mogą mnie po roku wywalić. Owszem, mogę. I owszem, będzie mi bardzo przykro. Ale z takim założeniem, to w zasadzie od razu po liceum, zamiast iść na studia powinnam się rejestrować jako wieczna bezrobotna. Bo zawsze może nie wyjść, każda obietnica może być bez pokrycia i zewsząd mogą mnie wywalić. Wolę po prostu zacząc myśleć o tym, co chcę robić po studiach teraz, a nie po ich ukończeniu. Może będę miała pięcdziesiąt planów i wszystkie upadną, ale pięcdzisiątypierwszy wypali? Uważam, że żeby znaleźć pracę trzeba jej poszukać, a zawsze warto zacząć szukać wczesniej niż później.
Tak, koncentruję się w chwili obecnej na szkole. Ale większość przedmiotów nie sprawia mi problemów i szkoła ani odrabianie lekcji nie zajmują mi całego dnia. Dlatego chętnie biorę jakieś domowe obowiązki. Zgodnie z radą, za którą dziekuję, spróbuje robić to, co akurat jest do zrobienia, a nie tworzyć hormonogram, że ja to zawsze "to i tamto". Chyba rzeczywiście będzie najwygodniej. Jak skończę osiemnaście lat i będę mogła legalnie zarabiać, to pomyślimy. Jak wypali instytut, świetnie, jak nie, to poszukam jakichś promocji właśnie.
I nie zgadzam się, że w tym wieku powinnam się tylko zajmować szkoła i sprzątaniem pokoju. Jakbym mieszkała z rodzicami, a nie bratem, i jakkbym nie miała pełnej swobody w korzystaniu z pieniędzy rodzinnych, albo gdyby szkoła mi to po prostu uniemożliwiała, to co innego. Ale jak już pisałam, nie wierzę w prawa dorosłego, a obowiązki dziecka. Albo jedno, albo drugie.
I odpowiadając na ostatnie pytanie : o czym rozmawiamy? Wiecie, no tak o wszystkim i o niczym... Wczoraj na przykład siedziliśmy u jego rodziców i robiliśmy zupę dyniową - i rozmawialiśmy : o tym, jak pociąć niedojrzała dynie, żeby się pokroić przy okazji, o tym, czy Vettel wygra ( Singapur był akurat), o tym, że skończył się czwarty sezon True Blood, które ja kocham, a on nie cierpi, więc jak go chcę powkurzać, opowiadam mu ze szczegółami każdy odcinek i że takim naprawdę dobrym serialem to było chyba Prison Break, ale tylko dwa pierwsze sezony, bo kolejnych sie nie da oglądać, i tu się zgadzamy. O tym, że u nich ktoś w kancelarii wynosi tony papieru i nie mogą ustalić, kto, a to już zaczyna ich męczyć. I że kiedyś kupili tam jakiś cognac, żeby móc świętować większe zwycięstwa, no i ostatnio go wyjęli i chcieli sie napić, a tu cognac zapleśniał - bo go tam dawno nie było, tylko ktoś go wypił i zastąpił herbatą. O notatkach, które ja wygrzebałam porządkując archiwum i które mnie strasznie rozśmieszyły. O tym, że skończyłam czytać "Konia Trojańskiego" Kena MacClure i polecam, a a kilku innych książek nie. O tym, że w kinie nie ma ostatnio nic ciekawego. Powspominaliśmy "wielce wybitny" film, na którym razem bylismy, czyli "Noc rekinów 3D". Potem gadaliśmy o najgorszych fimach, które widzieliśmy. Jego rodzice byli wiosną na Kubie i dopiero wywołali zdjęcia, wiec je oglądaliśmy, bo żadne z nas jescze na Kubie nie było. Gadaliśmy o prasie "opiniotwórczej" , która nie da się czytać, bo albo jest skrajnie prawicowa, albo tak do bólu feministyczna, że nawet ja jako kobieta jej nie trawię. Czy pestki z dyni warto zasuszyć, czy lepiej po prostu kupić i się nie męczyć. Ja się zastanawiałam, czy nie zacząć brać jakichś witamin na zimę , bo zaczęły mi się paznokcie łamać. A jemu kazałam iśc do lekarza, bo kilka dni temu przyciął sobie paznokieć i nie dość, że schodzi, to brzydko się paprze. gadaliśmy o tym, że moja koleżanka z liceum urodziła drugie dziecko, i że to jednak troche dziwne jest. I przypomniałam mu , że obiecał ze mną pójśc na "Króla Lwa" do kina, bo był to mój ukochany film, jak byłam małym dzieckiem i czuję taką potrzebę, żeby wziąć masę najgorszych słodyczy i siedzieć w samym centrum rozkrzyczanych dziaciaków i oglądąć ten film. Idziemy, bo to już chyba wychodzi z kin. Obiecane. I że wchodzi nowy serial Terra Nova i może byc ciekawie. I o masie innych rzeczy.
Naprawdę, szesnastolatka może rozmawiać z dwudziestosześciolatkiem. Lubiłąm tez rozmawiać z babcią, kiedy żyła. Nie widzę w tym nic dziwnego.
Forum na temat zespołu Morrisa znalazłam - nawet polskojęzyczne. Chyba sie tam zaloguje i zapytam o szczegóły zabiegu.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przeczytali pierwszego posta i zechcieli odpowiedzieć.
|