Chciałam doradzić się co tym sądzicie. Moja sytuacja wygląda następująco, teraz jestem na pierwszym roku ekonomii niestacjonarnej i... po miesiącu studiowania już rzygam tym kierunkiem

Przez ostatnie miesiące kierowałam się przy wyborze studiów wizją znalezienia pracy i aby kierunek jaki wybiorę był tzw. "przyszłościowy" i z grupy, tych, które "opłaca się studiować"
![:]](//static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)
![:]](//static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)
- schemat myślenia typowego maturzysty :p Jednak od października odczułam zderzenie z rzeczywistością i po pierwszym wykładzie z ekonomii integracji europejskiej czy mikroekonomii pomyślałam sobie "co ja tu robię"?

Oczywiście przeglądałam wcześniej syllabusy i programy studiów, jednak wszystkie te przedmioty brzmiały tak "niewinnie"
![:]](//static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)
ale przede wszystkim "przyszłościowo"

No bo co tam taka polityka gospodarcza, międzynarodowe stosunki gospodarcze czy rynki finansowe

A teraz... Od zawsze interesowały mnie kierunki medyczne, od drugiej klasy liceum byłam przekonana, że idę na pielęgniarstwo lecz wszyscy odradzali mi to, bo to brudna i niewdzięczna praca, chociaż studia fajne i ciekawe, ale potem przychodzi praktyka. No i faktycznie,może i coś w tym jest... Ale ostatnio coraz częściej nachodzi mnie myśl i wyrzucam sobie, że nie wybrałam takiej opcji, aby iść na Zdrowie publiczne - kierunek może mało "przyszłościowy" i "prestiżowy", ale to jest coś idealnie dla mnie

Nauka sprawiałaby mi przyjemność, nie zbierałoby mi się na płacz otwierając podręcznik i studiowałabym coś, co faktycznie mnie interesuje

Jako, że preferuję niestacjonarny tryb studiowania (nieliczni tu na wizażu może pamiętają o co chodzi, bo jakiś czas temu założyłam wątek na ten temat

), to chciałabym zapisać się równocześnie do państwowej medycznej szkoły policealnej w moim mieście (ma bardzo dobrą opinię) na technika farmacji (od poniedziałku do piątku)

Jest to też coś, co bardzo mnie interesuje i chciałabym w przyszłości pracować w aptece

- wiadomo, że po ZP nie jest tak kolorowo z pracą, ale to raczej studia dla własnej przyjemności i po to, aby zdobyć wyższe wykształcenie.
No, ale wszystko ładnie pięknie, ale mimo wszystko trochę szkoda mi tej ekonomii (chociaż nią rzygam), bo wpłaciłam za to cholerstwo już czesne za semestr

I jeśli zrezygnuję to boję się, że będę miała wyrzuty sumienia. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie wkuwania tych wszystkich niezrozumiałych dla mnie rzeczy. I nasuwa się pytanie - czy zacisnąć zęby i jeśli już coś zaczęłam to skończyć, czy pokierować się sercem a nie rozumem

i odpuścić, a w przyszłym roku pójść na coś, co jest dla mnie i co naprawdę mnie interesuje. Pomóżcie

!